Dziś w poznańskim Sądzie Rejonowym ruszył proces jej pracodawcy Ziemowita M., którego prokuratura oskarżyła o nieumyślne spowodowanie śmierci kobiety. Według śledczych, oskarżony nie dopełnił obowiązków, bo w niedostateczny sposób przeszkolił pracownicę z obsługi biokominka. Ziemowit M. nie przyznał się do winy.
Ten nieszczęśliwy wypadek był dużym szokiem dla mnie, jest to trauma do dnia dzisiejszego dla mnie. Jest mi niezmiernie przykro, że doszło do śmierci Darii. Jednocześnie nie czuję się odpowiedzialny za zaistniałą sytuację. Daria przeszła szkolenie stanowiskowe z obsługi biokominka w sposób kompletny. Sam je bezpośrednio przeprowadziłem. Dlaczego zachowała się w inny sposób, nie jestem w stanie tego powiedzieć
- mówił oskarżony.
Oskarżony tłumaczył, że w jego obecności kobieta podczas szkolenia prawidłowo powtórzyła wszystkie czynności. Przed wybuchem sama dwa razy dolewała do biokominka paliwo.
Do tragedii doszło w połowie września 2019 roku w hotelowym barze na terenie City Parku. Podczas dolewania paliwa kominek - wbrew instrukcji obsługi - nie był wygaszony i schłodzony. Kobieta trafiła do szpitala z rozległymi poparzeniami sięgających 80 procent powierzchni jej ciała. Nie udało się jej uratować.
Po wypadku w barze zlikwidowano biokominek. Oskarżony tłumaczył tę decyzję traumą całej załogi.
Rodzinę kobiety przed sądem reprezentuje pełnomocnik. Dziś nie chciał jednak komentować sprawy. Na kolejnej rozprawie sąd przesłucha pierwszych świadków.