Powodem jest też to, że część kolejarzy została w domach, bo np. zajmują się dziećmi, które teraz nie chodzą do szkoły. Ze słów wiceszefa Departamentu Transportu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Wielkopolskiego Roberta Pilarczyka wynika, że z powodu epidemii koronawirusa połączeń kolejowych w regionie jest o ok. 150 mniej niż dotychczas.
Na bieżąco analizujemy sytuację i w tej chwili nie zakładamy, żeby były kolejne cięcia. Chcielibyśmy ten rozkład jazdy jak najdłużej w tym kształcie utrzymać. Sytuacja jest bardzo dynamiczna i reagujemy szybko. Jeśli się okaże, że coś się gdzieś nie sprawdza, to oczywiście też jesteśmy w stanie elastycznie zareagować.
Robert Pilarczyk z urzędu marszałkowskiego mówi, że z raportów Kolei Wielkopolskich i POLREGIO wynika, że kwoty przeznaczone na dezynfekcję pociągów idą już w setki tysięcy złotych.
Z zapewnień urzędników wynika, że tam gdzie to możliwe, podstawiane są wydłużone składy. O liczbie pasażerów na bieżąco informują załogi pociągów. W jednym przypadku - po zgłoszeniu tłoku przez podróżnego - sprawdzano nawet monitoring z pojazdu. Chodziło o pociąg kursujący na linii gnieźnieńskiej. Robert Pilarczyk mówi, że załamania zasad bezpieczeństwa nie stwierdzono.