Ochrona wyjaśniła nam tylko, co sprawdza u każdego wchodzącego.
Czy nie ma materiałów niebezpiecznych przy sobie, w sensie noże, jakieś tam inne uzbrojenia
- powiedział naszemu reporterowi jeden z trzech pilnujących sesji ochroniarzy.
A dlaczego ta kontrola?
Mieliśmy jakiś czas temu bardzo niebezpieczną sytuację. Jeden z mieszkańców wtargnął tutaj na salę sesyjną, odgrażał się, i wszyscy byli tutaj rzeczywiście przerażeni. Ja jako przewodnicząca rady miejskiej mam obowiązek, aby zapewnić bezpieczeństwo na sali sesyjnej, stanowię policję sesyjną. Dlatego taka ochrona będzie
- powiedziała nam przewodnicząca rady miejskiej Karolina Wielińska-Kuś.
Na lipcowej sesji intruz odgrażał się słownie, ale okazało się, że w pakunku na rowerze, zostawionym pod budynkiem, miał maczetę. Na jedną z kolejnych sesji powrócił i wtedy wszystkich przeprosił. Zapewnił, że nie miał złych zamiarów. Tłumaczył, że został sprowokowany błędną informacją o planach inwestycyjnych lokalnych władz.
Za godzinę pracy jednego ochroniarza miasto płaci 38 złotych plus VAT. Obecną sesję, która potrwa dwa lub trzy dni, zabezpiecza troje ochroniarzy.