Poznań udostępnił mu nieczynne już schronisko przy ulicy Bukowskiej. 27 owczarków niemieckich było komercyjnie hodowane i trenowane do pracy w służbach. "Dla mnie jest tutaj świetnie" – mówi właściciel i trener zwierząt, Chris Jimenez.
Byłem przekonany, że będę żył z moimi psami na ulicy. I byłem na to przygotowany psychicznie i fizycznie. A później miasto i ludzie powiedzieli „nie”, możesz zostać tutaj. Nie byłem przygotowany na takie zakwaterowanie. Jestem bardzo wdzięczny
- mówi Chris Jimenez.
Chris mieszka w schronisku ze swoimi psami od trzech tygodni. Bombardowania i alarmy, pomimo szkolenia, wywołały u psów duży stres. Początkowo były wychudzone i nie chciały spotykać ludzi. Teraz cały chcą się bawić lub trenować.
Chris trafił do Poznania dzięki znajomej wolontariuszce. "Kiedy dowiedziałam się, że jedzie z dużą liczbą psów, od razu zaczęłam szukać pomocy" – mówi Agata Stępień.
W pewnym momencie pomyślałam, że dobrym pomysłem będzie zapytanie miasta, co dzieje się z tym obiektem. Wiedziałam, że przeprowadzili się już na Kobylepole ze swoim schroniskiem. Ku mojemu zdziwieniu reakcja miasta była pozytywna. Miasto we współpracy ze schroniskiem pomogło nam zebrać karmę dla psów i uruchomić infrastrukturę znowu
- mówi Agata Stępień.
W pomoc dla Amerykanina i jego zwierząt zaangażowała się także poznańska Fundacja Pies Od Nowa. Chris Jimenez nie zamierza wracać już na Ukrainę. W ciągu najbliższych tygodni wyleci z psami do Stanów Zjednoczonych. Zwierzęta docelowo będą pracować w amerykańskich służbach.