Zabezpieczają je strażacy z powiatów wolsztyńskiego i nowotomyskiego. Pojemniki mieszczące tysiąc litrów znaleziono w trzech miejscach. Do miejscowości Boruja wezwano dodatkowo strażaków z jednostki chemicznej w Lesznie. - Ratownicy pracują w specjalnych ubraniach ochronnych - relacjonuje asp. Waldemar Wielgosz ze straży pożarnej w Wolsztynie.
Inspektorat Ochrony Środowiska dostanie te próbki gotowe i będzie dalej analizował skład substancji i ewentualnie, co dalej zrobić z tym niebezpiecznym materiałem. Przez cały czas będzie to miejsce dozorowane, do momentu usunięcia tych pojemników.
W sąsiednim powiecie nowotomyskim pojemniki znaleziono w Bolewicku i w pobliżu miejscowości Węgielnia - w obu miejscach po siedem. Tamtejszym strażakom pomagają koledzy z jednostki ratownictwa chemiczno-ekologicznego z Poznania.
AKTUALIZACJA GODZ. 20:50
Substancja znaleziona w 21 pojemnikach na zachodzie Wielkopolski nie jest niebezpieczna. Takie są wnioski ze wstępnych badań przeprowadzonych przez strażaków z powiatów wolsztyńskiego i nowotomyskiego. Przez kilka godzin ratownicy pracowali w trzech miejscach - w każdym z nich ktoś wyrzucił siedem tysiąclitrowych pojemników z nieznaną cieczą. Jeden był rozszczelniony i strażacy musieli przepompować jego zawartość do innych zbiornika. - Wiemy już, że ta substancja nie stanowi zagrożenia - mówi asp. Waldemar Wielgosz ze straży pożarnej w Wolsztynie, która zabezpieczała pojemniki w Borui.
Nie udało się ustalić składu cieczy, która jest w tych pojemnikach magazynowana. Wiemy natomiast, że nie jest to substancja wykazująca jakieś szczególne właściwości typu łatwopalność. Nie jest to substancja trująca, żrąca. To prawdopodobnie jedna z obojętnych cieczy. Jutro Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska pobierze próbki i sprawdzi jak to wygląda, jeśli chodzi chociażby o skażenie gleby.
Podobne wyniki badań mają strażacy z sąsiedniego powiatu nowotomyskiego. Tam pojemniki znaleziono w Bolewicku i Węgielni. Skład substancji powinien być znany po badaniach, które przeprowadzi Woj. Inspektorat Ochrony Środowiska. Strażacy podejrzewają, że źródło porzuconych pojemników jest jedno. Sprawę badają już policjanci.