Kilkuset związkowców z przede wszystkim z Solidarności pikietowało dziś przed główną bramą zakładów Solaris Bus and Coach w podpoznańskim Bolechowie. W fabrykach producenta autobusów od tygodnia trwa strajk. Pracownicy domagają się równych dla wszystkich podwyżek w wysokości 800 złotych.
Przed główną siedzibą Solarisa widać było przede wszystkim transparenty Solidarności z Poznania i okolic, ale przyjechali też związkowcy z innych części kraju, byli hutnicy z Zagłębia i pracownicy zakładów motoryzacyjnych ze Śląska. Jak tłumaczyli organizatorzy pikiety, ze względu na pandemię były to jednak tylko ograniczone kilku - kilkunastoosobowe delegacje.
W pewnym momencie z fabryki Solarisa wyszli strajkujący. Wtedy przed bramą zebrał się kilkusetosobowy skandujący tłum.
Strajkujący są pełni nadziei, że ich protest przyniesie efekt:
Jesteśmy zgraną ekipą, będziemy strajkować do skutku
- mówił jeden z pikietujących.
Strajkujących wsparł przewodniczący Komisji Krajowej Solidarności. Jak powiedział, strajk to porażka dialogu, ale zawsze można wrócić do rozmów.
Chodzi o to, żeby strony wreszcie usiadły razem, a nie przerzucały się komunikatami
- tłumaczył swoją obecność Piotr Duda.
Pracodawca odrzuca żądania strajkującej załogi.
Oczekiwania płacowe strony związkowej w wysokości 800 zł dla każdego pracownika są nierealne ekonomicznie
– informuje spółka Solaris Bus & Coach.
Strajk zorganizowały dwa związki zawodowe działające w wielkopolskich fabrykach autobusów: NSZZ Solidarność oraz OPZZ Konfederacja Pracy.