Śmiertelnie niebezpieczne zabawy poznańskich uczniów

Pod koniec ubiegłego tygodnia uczeń poznańskiej szkoły stracił przytomność i rozbił sobie twarz w wyniku tak zwanego "pass out challenge". Ta groźna zabawa polega na tym, że ochotnik kuca i wstrzymuje oddech. Po gwałtownym uniesieniu ciała z reguły traci na chwilę przytomność.

W Australii zabawa zakończyła się śmiercią dziecka, dlatego nasz opis techniki "pass out challenge" jest niekompletny. Wyzwania, nazywane przez uczniów - z angielskiego - challengami (czyt. czelendżami) są żywe wśród dzieci i młodzieży od wielu lat. W dobie internetu kolejne niebezpieczne pomysły rozprzestrzeniają się jeszcze szybciej, a i potencjalna widownia jest większa. - Młodzież sama te wyzwania wymyśla - mówi Agnieszka Iwanicka z UAM, która od lat pracuje z młodzieżą.

To wymyślanie następuje w szkolnej ławce, a potem przenosi się do sieci i jest nagłaśniane. To idzie już potem jak kula śniegowa. Musimy z tym walczyć, ale trzeba pamiętać że internet jest tylko neutralnym narzędziem. Ono może być dobre i złe, w zależności od tego co do niego włożymy. Walkę trzeba zacząć, klasycznie, od wychowania. Jeśli dziecko będzie wiedziało, co wolno i czego nie wolno, na pewno nie będzie podejmowało takich niebezpiecznych zachowań.

Agnieszka Iwanicka mówi, że do rozprzestrzeniania się groźnych internetowych wyzwań przyczyniają się tzw. patostreamy czyli transmisje na żywo, których uczestnicy promują picie alkoholu, zażywanie narotyków czy agresję.  - W takich wyzwaniach uczestniczy jednak bardzo niewielki procent uczniów - dodaje ekspertka i zwraca uwagę, że młodzież generalnie ma świadomość, jak zachowywać się i w internecie, ale nie zawsze ma to odzwierciedlenie w praktyce.