Jak powiedziała nam pani Anna Ratajczak, początkowo chciała przegonić hałasujące ptaki, ale później okazało się, że jest to chroniony gatunek z rodziny sokołów - pustułka.
Widok pustułki na balkonie nie dziwi ornitologa Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, Tadeusza Mizery.
W Poznaniu mamy około 100-120 par pustułek. Co roku jedna, dwie, trzy pary znajdują sobie takie miejsca. Ten ptak zurbanizował się - to znaczy wtargnął do wnętrza miasta i w obrębie miasta zasiedla wysokie budynki.
Sokoły zakładały wcześniej gniazda m.in. na ratuszu czy zamku w Poznaniu. Ptaki te zamieszkują parapety, otwory wentylacyjne czy właśnie balkony. Jeśli pustułki założą u nas gniazdo, najlepiej po prostu im nie przeszkadzać - radzi Tomasz Mizera.
Jeżeli dzikie ptaki uznały, że czują się z jakiegoś powodu bezpiecznie na tym balkonie, zniosły jaja, i jeżeli ktoś je toleruje, polubi to nie trzeba ich dokarmiać, ani przynosić wody. Wystarczy przede wszystkim nie przeszkadzać.
Tak też zrobiła pani Anna. Pierwsze pisklaki wykluły się w maju i wtedy zaczął się hałas i brudzenie - przyznaje właścicielka doniczki i dodaje, że obserwowanie sokołów rekompensuje wszystkie niedogodności. Pustułki podrosły i powoli próbują opuszczać gniazdo. Teraz matka karmi młode drobnymi gryzoniami - takimi jak norniki - oraz jaszczurkami.
Dla pustułek trwa okres lęgowy. Może się więc zdarzyć, że spotkamy blisko bloku pisklaka, który wypadł z gniazda. Najlepiej wezwać wówczas Ekopatrol straży miejskiej lub samodzielnie przetransportować sokoła do Ptasiego Azylu na ulicy Szydłowskiej w Poznaniu.