Sąd Rejonowy w Poznaniu warunkowo umorzył dziś postępowanie. Prokurator - obok obowiązku naprawienia szkody - domagała się skazania 22-letniego Adama Falkowskiego i wymierzenia mu 6 tysięcy złotych grzywny.
Sąd nie zgodził się ze stanowiskiem prokuratury, że był to czyn o charakterze chuligańskim.
"Oskarżony miał prawo do prezentowania swoich poglądów politycznych i uczynił to wykonując napis" - mówiła sędzia Beata Monarcha.
Trzeba pamiętać, że to nie był napis wymyślony przez oskarżonego na poczekaniu, bez żadnego sensu i znaczenia. Przeciwnie - napis o takiej samej treści pojawił się w grudniu 1981 roku na ścianie kina Bałtyk, które już nie istnieje i nie budzi wątpliwości, że wówczas miał zagrzewać do walki z komunizmem
- mówiła sędzia.
22-latek tłumaczył w sądzie, że miejsce namalowania wybrał nieprzypadkowo. Takie też było wsspomniane hasło, nawiązujące do czasów PRL. Z relacji oskarżonego wynikało, że miał to być manifest polityczny i zachęta mieszkańców, by poszli głosować.
Sąd wskazywał jednak, że prawo do prezentowania poglądów, nie oznacza, że można uszkadzać mienie. Sąd nie uwierzył też oskarżonemu, że czerwony napis wykonał zmywalną farbą - mówiła sędzia Beata Monarcha.
Istotne jest także, że napis został wykonany na kilkanaście godzin przed ciszą wyborczą i nie można czynić zarzutu PKP, że chciała jak najszybciej napis usunąć, aby nie stawiano jej zarzutu udziału w wyborach przez wzywanie do głosowania po stronie jednej z opcji politycznych
- mówiła sędzia.
Wyrok nie jest prawomocny. Dziś żadnej ze stron nie było w sądzie, dlatego nie wiadomo, czy będą się odwoływać. Obrońca oskarżonego chciał uniewinnienia.