Do próby podpalenia miało dojść w nocy z soboty na niedzielę, kilkanaście godzin po upamiętnieniu 26. rocznicy porwania. Krzysztof Kaźmierczak uważa, że ma to związek z jego zeznaniami w sprawie byłego senatora Aleksandra G., który miał zlecić zabójstwo Ziętary, a także w procesie mężczyzn, którzy są oskarżeni o jego porwanie.
- Nie mam wątpliwości, że była to albo próba podpalenia, albo próba zastraszenia poprzez pokazanie, że można coś takiego zrobić. Na tym etapie nie podaję szczegółów - twierdzi Krzysztof Kaźmierczak.
Kaźmierczak zgłosił sprawę na policję. O incydencie rozmawiał również z Prokuraturą Krajową, która prowadzi śledztwo w sprawie zabójstwa Krzysztofa Ziętary.
Jarosława Ziętarę widziano po raz ostatni 1 września 1992 roku. Nigdy nie dotarł do redakcji "Gazety Poznańskiej", gdzie pracował nad materiałami o przestępczości gospodarczej.