- Zostałem bezprawnie zatrzymany, zostałem pobity, dzisiaj jestem oskarżony. Ale nie mam zamiaru pozostać dłużny Policji. Tego dnia, kiedy zostałem wpuszczony, udałem się do szpitala, wykonałem badania wszystkich śladów, którzy zostawili na mnie policjanci. Lekarze nie mieli wątpliwości, że zostałem pobity. Dość przemocy policyjnej – podkreśla.
Do zdarzenia doszło w ubiegłym tygodniu, w nocy z czwartku na piątek, na ulicy Wrocławskiej. Policjanci wylegitymowali dwóch mężczyzn, podejrzewając, że mogą mieć coś wspólnego z kradzieżą, o której wcześniej dostali zgłoszenie. Dalej wersje policji i anarchisty się rozchodzą. Funkcjonariusze mieli rozpoznać Bartosza Szkudlarka jako organizatora i uczestnika manifestacji anarchistycznych.
- Jeden z mężczyzn w rozmowie z funkcjonariuszami nie chciał okazać dokumentu tożsamości i wulgarnymi słowami zaczął obrażać funkcjonariuszy - podaje podinspektor Iwona Liszczyńska.
- Zostałem wepchnięty do radiowozu, a kiedy próbowałem się podnieść, dostałem uderzenie w twarz - oświadczył Szkudlarek. Twierdzi, że później policjanci przycisnęli mu twarz do podłogi. Funkcjonariusze założyli zatrzymanemu ochraniacz na głowę.
Według policji - "ze względu na jego autoagresywne zachowania". Według mężczyzny - "żeby w razie czego nie zostały żadne ślady na ciele". Anarchista wyszedł na wolność w piątek przed południem z zarzutami znieważenia policjantów. Zapowiada, że zgłosi sprawę na prokuraturę.
Jest jeszcze możliwość że piszą tu sami zainteresowani - czyli policjanci, albo ich rzecznik.
Nagłaśniać każde brutalne zachowanie i nadużycie praw policji!