Kobieta opublikowała na portalu społeczościowym film twierdząc, że udała się do dwóch szpitali: przy Przybyszewskiego i do oddziału zakaźnego szpitala miejskiego na Franowie.
Dzisiaj przyszłam do szpitala i nie zostałam przyjęta, ponieważ nie jestem ubezpieczona. Więc jeśli jestem chora na koronawirusa, to ja będę państwa zarażać, ponieważ ja nie mogę być nawet zbadana. Proszę państwa, przygotujmy się na ten koronawirus.
Rzecznik Szpitala Miejskiego im. Józefa Strusia w Poznaniu Stanisław Rusek wyjaśnia, że kobieta była pacjentką szpitala i odmówiła podpisania historii choroby. Jak zaznacza, domagała się radykalnego środka w postaci sprawdzenia, czy ma koronawirusa. Biorąc pod uwagę jej objawy, najlepszym rozwiązaniem było zostanie w domu - dodaje Rusek.
Istotne są objawy kliniczne - wysoka gorączka, powyżej 38 stopni, która jest połączona z kaszlem, trudnościami w oddychaniu, dusznością, ostrą niewydolnością oddechową. Na podstawie tych informacji, które pacjentka przedstawiła dziennikarzom, ma tylko kaszel. Te przesłanki (biorąc pod uwagę też jej krótki pobyt kilkanaście dni temu w północnych Włoszech) są całkowicie nieuprawniającymi do tego, żeby przyjmować, że występuje uzasadnione podejrzenie koronawirusa.
Szpital chciał jej udzielić podmocy, ale pacjentka sama odmówiła. Miała być przebadania w kierunku infencji górnych dróg oddechowych. - Jeśli nie ma uzasadnionego podejrzenia, nie ma mowy o wykonywaniu żadnych testów - dodaje rzecznik szpitala. Stanisław Rusek zaleca pacjentce udanie się do Sanepidu albo pozostanie w domu przez dwa tygodnie, jeśli czuje, że jest chora.
Ta pani jest jej klinicznym przypadkiem. Oraz epidemii manii wielkości - taka powszechna choroba cywilizacyjna.
W obu przypadkach wielką winę ponoszą mass media.
Pozdrawiam,