Dwa miasta podobnej wielkości porównał poznański prawnik Michał Gniatkowski. Dokładne dane otrzymał od zarządców parkingów na zasadach dostępu do informacji publicznej.
"W Poznaniu tych wezwań-raportów do zapłaty jest znacznie więcej" – przyznaje Michał Gniatkowski.
Te różnice są rzędu 50 procent więcej w Poznaniu. Takie duże różnice nie są raczej przypadkiem, ponieważ one występują w kilku kolejnych latach. Jest prawidłowość zarówno co do liczby nakładanych mandatów, jak i co do uwzględnianych reklamacji. Tutaj wygląda to tak, że po prostu w Poznaniu dużo rzadziej niż we Wrocławiu uwzględniane są reklamacje obywateli
- mówi Gniatkowski.
W Poznaniu liczba mandatów za parkowanie w strefie ograniczonego postoju rośnie z roku z roku na rok. W 2019 było 74 tysiące wezwań do zapłaty, a w zeszłym roku już ponad 91 tysięcy. Odwołało się 9 tysięcy osób i tylko co piąta z nich wywalczyła zwrot pieniędzy.
Wrocław miał 55 tysięcy wystawionych kar i 3 tysiące złożonych reklamacji. Ale uwzględnionych zostało aż 70 procent.
Z danych zebranych przez Michała Gniatkowskiego wynika, że wzrost liczby mandatów w Poznaniu może być związany z wprowadzeniem drugiej strefy parkowania. Wezwania dotyczą zarówno nieopłaconego, jak i omyłkowo opłaconego postoju.
Do tego tematu wrócimy w naszych serwisach.