NA ANTENIE: WAVES (2023)/IMAGINE DRAGONS
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Ofiara pożaru w Zalasewie miała za sobą co najmniej trzy próby samobójcze - twierdzą nasi informatorzy

Publikacja: 24.10.2022 g.19:43  Aktualizacja: 25.10.2022 g.17:14 Grzegorz Ługawiak
Poznań
Radio Poznań dotarło do ludzi, którzy spędzili z tragicznie zmarłą rodziną ostatnie wakacje.
spalony dom zalasewo - Wojtek Wardejn - Radio Poznań
Archiwum. / Fot. Wojtek Wardejn (Radio Poznań)

Do ostatniego samookaleczenia 14-letniej Sunny miało dojść właśnie w czasie tych wakacji, na kempingu w Mielenku. Państwo S. z Zalasewa mieli przyjechać na kemping w towarzystwie znajomych z Niemiec.

W czasie, gdy rodzice byli w restauracji Sunny miała zranić się w szyję i ręce. Alarm podniósł jej młodszy brat, interweniowała policja i pogotowie. Ojciec miał się oddalić w czasie interwencji służb. Po tym incydencie rodzina S. w ciągu pół godziny opuściła kemping.

Sprawiali wrażenie, jakby przed czymś uciekali

 - usłyszeliśmy.

Według naszych informatorów, państwo S. przyjechali na kamping srebrnym mercedesem sprinterem na numerach z Kaiserslautern. Ten samochód stoi dziś na podwórku posesji w Zalasewie.

Wyjazd rodziny S. nad morze potwierdzili nam ich sąsiedzi, natomiast policja w Koszalinie ma problem z odnalezieniem tej interwencji w swoich dokumentach.

Jak już informowaliśmy, rodzina S. wróciła do Polski z Niemiec po 20 latach emigracji. Rozpoczęli remont domu, który kupili w latach 90-tych, a potem wynajmowali. Dzieci, mimo, że mieszkały w Polsce od lutego, nie chodziły do polskiej szkoły. Czteroosobowa rodzina - 61-letni Marian, 55-letnia Joanna, 14-letnia Sunny i 9-letni Jerome -  zginęła w pożarze domu w Zalasewie w nocy z 10 na 11 października.

Według sąsiadów, dzieci nie były biologicznym rodzeństwem. Chłopiec często rozmawiał z sąsiadami, pomagał rodzicom w pracach ogrodowych. Dziewczynka praktycznie nie opuszczała domu.

Sąsiedzi mówią, że rodzina raczej nie miała problemów finansowych. Joanna S. była jedynaczką. Odziedziczyła mieszkanie w Gdańsku, które sprzedała za dobre pieniądze. Marian S. pracował dla amerykańskiej firmy handlującej częściami zamiennymi. Często wyjeżdżał za ocean. Dom dwa razy wystawiali na sprzedaż - najpierw sam budynek za milion złotych, a potem razem z dużą działką za 2 miliony złotych. Nieruchomość nie znalazła nabywców.

Prokuratura nie wyklucza na razie żadnej wersji wydarzeń tragicznej nocy. Mowa jest o zabójstwie albo samobójstwie rozszerzonym któregoś z członków rodziny. 9-letni brat Sunny zginął od masywnych urazów głowy spowodowanych tępym narzędziem. Stan pozostałych zwłok uniemożliwił biegłym wskazanie przyczyny śmierci bez szczegółowych badań.

https://www.radiopoznan.fm/n/PAbO5N
KOMENTARZE 0