Jak mówią, od 6 lat w okresie od wiosny do jesieni w okolicy czuć nieprzyjemny zapach osadu z oczyszczalni. Mieszkańcy liczą, że ich aktywność sprawi, że samorząd zajmie się sprawą.
"Zamiast w zgodzie, 6 lat w smrodzie" – skandowali mieszkańcy Szamotuł.
Okrutny zapach zalewa nasze miasto już 6 lat. Od wiosny do jesieni, co roku dusimy się w okrutnym smrodzie osadu ściekowego
– mówił Ignacy Heckert z inicjatywy Młode Szamotuły, która zorganizowała protest.
"Wywieźć osad! Miasto się dusi" – krzyczał tłum.
Zamontowano wadliwą prasę do odsączania odpadów, ona nie odwadnia tego osadu tak, jak powinna. Osad zagniwa i wydziela okropny zapach, pełen siarkowodorów i amoniaków. Na palcach jednej ręki można by policzyć dni, w których tego problemu nie było. Całe lato byliśmy zamknięci w domach. Ci, którzy nie mogli wyjechać na urlop, tym najbardziej współczuję
– mówił Ignacy Heckert.
Szamotulanie mówią, że ta sytuacja to dla nich forma lockdownu. "Ukuliśmy takie hasło, że mamy swoją lokalną epidemię" – dodał Heckert.
W tym miejscu, w którym ja mieszkam non stop śmierdzi. Obok mnie jest sąsiad, który jest rolnikiem i on czasami otwiera oborę, wywozi obornik i to nie jest taki smród, jak smród z oczyszczalni
– mówił jeden z mieszkańców.
W tym roku nie szło wyjść. Nie szło wypić kawy, nie szło zrobić grilla, nie szło zaprosić żadnych znajomych
– komentowała rozżalona mieszkanka Szamotuł.
Intensywność tego zapachu jest taka, że jak pan oddycha to parzy w gardle
– mówił mężczyzna, który mieszka w bliskim sąsiedztwie oczyszczalni ścieków. "Więźniowie smrodu!" - skandowali na zakończenie protestu mieszkańcy.
Na spotkaniu pod urzędem zabrakło przedstawicieli szamotulskiego magistratu. Urzędnicy także nam odmówili komentarza w sprawie.