NA ANTENIE: FLYING IN A BLUE DREAM/JOE SATRIANI
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

Miłosz Manasterski: "Zobaczyliśmy początek czegoś nowego"

Publikacja: 19.10.2021 g.21:29  Aktualizacja: 19.10.2021 g.21:35 Krzysztof Polasik
Poznań
Przemówienie premiera w Strasburgu „to początek czegoś nowego” – ocenia redaktor naczelny Agencji Informacyjnej. Miłosz Manasterski skomentował na antenie Radia Poznań wystąpienie Mateusza Morawieckiego przed Parlamentem Europejskim.
radio poznań mikrofon - Kacper Witt
Fot. Kacper Witt

Debata dotyczyła praworządności w Polsce. „Zobaczyliśmy początek czegoś nowego” – stwierdził Miłosz Manasterski.

Tak mi mówi intuicja, że to nie jest koniec batalii, chyba wszyscy się zgodzą. Nic się nie wydarzyło, co by sygnalizowało, że Unia Europejska zmieni swoje nastawianie. To jest początek bardzo długiej drogi, która może być zwieńczona sukcesem europejskich konserwatystów.

Miłosz Manasterski zwraca uwagę, że premier Morawiecki nie odnosił się do krytyki oponentów, ale zwracał się do obywateli Europy, wskazując na liczne problemy na kontynencie. Zdaniem redaktora naczelnego Agencji Informacyjnej, takie wystąpienia mają sens, ponieważ liderzy innych krajów zaczynają rozumieć, że konflikt Polski z instytucjami unijnymi jest dla ich państw niekorzystny.

Premier Morawiecki zaproponował dwa rozwiązania dotyczące problemu sądownictwa i kryzysu Unii Europejskiej. Pierwszym byłaby dodatkowa izba TSUE składająca się z sędziów konstytucjonalistów ze wszystkich krajów, a drugim zwiększenie obronności wspólnoty.

 

Roman Wawrzyniak: Co stało się dzisiaj w Parlamencie Europejskim Pana zdaniem?

Miłosz Manasterski: Dzisiaj zobaczyliśmy początek czegoś nowego. Intuicja mi mówi, że to nie jest koniec batalii, chyba wszyscy się zgodzą. Nic się nie wydarzyło, co by sygnalizowało, że Unia Europejska zmieni swoje nastawianie. To jest początek bardzo długiej drogi, która może być zwieńczona sukcesem europejskich konserwatystów. Dzisiaj premier Mateusz Morawiecki wystąpił tak naprawdę nie dla eurodeputowanych, nie da Ursuli von der Leyen, tylko tak naprawdę dla europejskiej opinii publicznej. Moim zdaniem tak właśnie było. W swoim 35-minutowym wystąpieniu premier ani razu nie odniósł się do słów pani przewodniczącej, ani razu jej nie zacytował, ani nawet na nią nie spoglądał. Mówił zupełnie jak lider europejski i zwracał się do tak naprawdę obywateli Europy, pokazując rozliczne problemy europejskie, oczywiście broniąc polskiej racji stanu, bo te problemy, które mamy, one się ze sobą wiążą, i po prostu Europa idzie w tym momencie w bardzo złym kierunku, zamiast skupić się na tym, co jest tak naprawdę istotne. A sytuacja jest bardzo kryzysowa.

Czyli bardziej Pan to ocenia jako zasianie takiego ziarnka gorczycy, które dopiero ma przynieść owoce dopiero później.

Jeżeli ktoś wierzył, że dzisiaj premier Mateusz Morawiecki zmieni nastawienie europosłów, którzy po prostu są elementami pewnego układu, pewnego establishmentu brukselskiego, to byłoby naiwnością. Ja nie twierdzę, że nikt tam dzisiaj się nie nawrócił, oby było tych nawróconych jak najwięcej. Natomiast słyszeliśmy znów samonapędzające się kłamstwa, eurodeputowani powołują się na rezolucje, które już wcześniej były, oni mówią, że słyszeli, że już było o tym mówione, więc to na pewno jest prawda. To, że u podstaw tego prawdy nie ma, tego nikt nawet nie próbuje weryfikować. Stąd nawet usłyszeliśmy dzisiaj, że setki tysięcy Polaków wyszło na wezwanie Donalda Tuska na ulicę, a jakby nie liczyć, to tych setek tysięcy nie było widać.

Skąd tyle demagogii, jeśli to ma być europejska elita, to mnie ogarnia albo pusty śmiech, albo przerażenie. Nie znają Polski, nie znają historii, byli aroganccy i pouczający nas o historii. Tego po prostu nie dało się słuchać.

To jest na pewno kpina z Europarlamentu, czyli takiego miejsca, w którym powinni spotykać się ludzie z całej Europy i szukać różnego rodzaju kompromisów, rozwiązań, omawiać problemy, dzielić się swoimi pomysłami i rozwiązaniami, jak sobie poradziły z takim czy innym problemem Portugalia czy Węgry.

Polityka energetyczna, gazowa…

Ile mamy w tym momencie kryzysów, z którymi Unia nie potrafi się uporać. Natomiast potrafi uprawiać politykę, brudną, opartą na fake newsach, na nieprawdzie, tam pojawiło się oskarżenie - chyba trafne - ze strony francuskiego eurodeputowanego, że właśnie unijne instytucje traktują nas jak proces stalinowski, to co się dzieje wobec Polski. Bo z góry wiadomo jaki będzie werdykt i nasza obrona nie ma sensu. Ale ona ma sens bo dociera do europejskiej opinii publicznej, dociera do liderów innych krajów, którzy już coraz poważniej myślą jak z tego konfliktu, w jakim zapętliła się Komisja Europejska i instytucje unijne z Polską wyjść, bo to przynosi straty ich krajom. Widać światełko w tunelu, ale niewątpliwie nie będzie to szybko i łatwo.

Osobny temat to są eurodeputowani lewicy i Platformy Obywatelskiej właśnie w parlamencie. Co to w ogóle miało być?? Jak można atakować własną ojczyznę i własny naród. Czy Pan miał okazję posłuchać na przykład europosła Janusza Lewandowskiego? No przypomnę fragment wypowiedzi byłej premier Beaty Szydło, pięć lat temu, w podobnym temacie stała przed eurodeputowanymi i mówiła o tym samym i nic się nie zmieniło. Cały czas Polska jest grillowana. A w kwestii Lewandowskiego i mu podobnych mówiła tak: „Wstyd mi za polskich deputowanych, którzy atakują Polskę, swoją ojczyznę, chichot historii jest taki, że wywodzą się oni najczęściej, albo z układów socjalistycznych, albo prywatyzowali Polskę w taki sposób, że wyprzedali cały nasz narodowy majątek”.

To jest bardzo poważny problem. Nie mamy do czynienia z jakimś ekscesem. Widzimy więcej osób, które się w ten sposób wypowiadają, bardzo antypolsko, bardzo wrogo, niezgodnie z tym duchem przypisanym każdej wspólnocie, że tych problemów na zewnątrz się nie wynosi i to chyba jedyny przykład taki w Europarlamencie, żeby tak ostro atakowali deputowani własnego kraju swój rząd, swoje państwo. To jest sytuacja niezwykle niebezpieczna. Mentalnie możemy sobie łatwo wytłumaczyć, że są to osoby często przyzwyczajone do tego, że nie myślą po polsku, że one myślą albo po radziecku, ale nie ma teraz ZSRR, więc myślą po brukselsku i są przygotowani do tego, żeby klonować jakieś myśli i rozwiązania za innymi. Ale problem za tym, że za nimi stoją wyborcy, ktoś ich wybrał do tych ról i ktoś nie protestuje. Ja nie słyszę ostrych protestów ze strony wyborców Koalicji Obywatelskiej, za tego typu wypowiedzi, które są bardzo antypolskie. Kłopot polega na tym, że mamy w Polsce sporo Polaków, którzy Polakami nie bardzo się czują, a jeśli się czują, to czują się nie bardzo z tym komfortowo, nie lubią państwa polskiego, gotowi są sprzysiąc się z każdym, kto wybawi ich z tego problemu polskości. To niesłychany problem. Pewnego pokolenia już nie uzdrowimy. Ale nad młodymi ludźmi musimy popracować, żeby im wytłumaczyć, że nie ma europejczyków nigdzie w Europie, są tylko Francuzi, Włosi, Niemcy i tak dalej.

Chociaż i wśród tych nacji zdarzały się wypowiedzi, które wskazywały na to, w jaki kąt, w jaki zaułek tymi postępowaniami Unia Europejska się sama wpędza stosując takie a nie inne represje wobec Polski czy Węgier. Ciekawe jest to, co powiedział premier. Otóż 19 października 1984 roku zamordowany został ksiądz Popiełuszko – mówił premier Mateusz Morawiecki. Solidarność walczyła o wolność o demokrację, a niektórzy z dzisiaj się wypowiadających, byli po kompletnie innej stronie. To też jest symboliczne, gdzie oni siedzą dzisiaj, a gdzie my.

Premier Mateusz Morawiecki ma wspaniałą kartę, jeżeli chodzi o swoją przeszłość, mimo, że jest człowiekiem ciągle młodym. On osobiście uczestniczył w Solidarności. Jest synem legendarnego przywódcy Solidarności Walczącej, więc to jest po prostu również pewne dziedzictwo i to nie jest człowiek, któremu można w związku z tym zarzucić, że nie wie czym jest wolność, walka o wolność, że jest jakimś autorytarnym liderem Polski, wręcz przeciwnie. I myślę, że Polacy i Europejczycy to widzą. Dzisiaj prezentował się jako obrońca wizji Europy bardziej ludzkiej. W której można mieć kulturę, tożsamość i własne uregulowania wewnątrz kraju, tak jak jest zapisane w traktatach. Podsunął również dwa konkretne pomysły. Jednym z nich jest stworzenie dodatkowej izby przy TSUE, złożonej z wydelegowanych sędziów konstytucjonalistów z wszystkich krajów, drugi pomysł to zwiększenie obronności Europy i wyłączenie wydatków na obronność z procedur deficytu budżetowego. To są bardzo ważne rzeczy, tym wszystkim premier zaprzeczał oskarżeniom o polexit. Skoro człowiek myśli tak bardzo europejsko - lider Polski, szef polskiego rządu - ma bardzo konkretne rozwiązania i zwraca uwagę na inne problemy europejskie, to na pewno nie jest to ktoś, kto chce doprowadzić do polexitu.

Świetne przemówienie miała też Beata Szydło. Chciałem też poprosić o komentarz do uniewinnienia Piotra Najsztuba, który potrącił kobietę swego czasu na pasach. 77-letnią kobietę. Sąd najwyższy oddalił kasację Prokuratora Generalnego od wyroku. Czyli można chyba nawet bez dokumentów przejechać kogoś na pasach i nie ponieść konsekwencji, jeśli jest się celebrytą.

Jak dobrze pamiętam bez prawa jazdy, bez OC. I tak, można kogoś przejechać, wymigać się od kary, z tego co pamiętam, nie chcę dokładnych kwot podawać, ale rzecz chodziła o odszkodowanie, które nie było jakieś drastyczne. Tam było 6 tysięcy kosztów sądowych i jakieś odszkodowanie rzędu nawet nie 20 tysięcy, łączne te koszty, a mówimy o osobie zamożnej, która byłaby w stanie myślę bez problemu ponieść te koszty, a jednak walczyła droga sądową, bo wie, że sądy w Polsce są jakie są, ale tym Komisja Europejska się nie martwi. TSUE i europosłowie też nie, oni w ogóle się nie martwią naszymi obywatelami, rzeczywiście konserwują to, co w Polsce Polacy bardzo chcieliby zmienić, co zostało nam z komunizmu, po prostu pewne elity są wyłączone spod nadzoru państwa i mówimy o tej kaście sędziowskiej i grupie celebrytów, polityków i innych uprzywilejowanych osób, które przeniosły te przywileje z innego systemu, albo wynikło to z jakiegoś innego układu z poprzednim system. Jak widać są nietykalni. Mimo, że tyle lat rządzi Prawo i Sprawiedliwość, a w Brukseli i Strasburgu słyszymy, że to polski rząd dyktuje sędziom jakie mają być wyroki.

I słyszymy fake newsy o strefach „wolnych od LGBT”.

https://www.radiopoznan.fm/n/bPYXb6
KOMENTARZE 0