Prokuratura oskarżyła go o nawoływanie do zabójstwa arcybiskupa, nienawiści na tle różnic wyznaniowych i znieważenie wyznawców Kościoła katolickiego. Sąd w występie oskarżonego nie dopatrzył się mowy nienawiści.
"Sąd w postępowaniu karnym nie może co do zasady pełnić funkcji recenzenta, a tym bardziej cenzora sztuki i oceniać występu oskarżonego pod względem moralnym" - mówiła sędzia Agata Trzcińska.
Niezasadne jest twierdzenie, że oskarżony nawoływał do popełnienia zbrodni zabójstwa arcybiskupa i aby w ten sposób nawoływał do nienawiści na tle różnic wyznaniowych. Oskarżony nie może ponosić odpowiedzialności za to, w jaki sposób zmanipulowano sposób interpretacji jego występu na potrzeby wzbudzenia zainteresowania mas. Występ oskarżonego osadzony był w stylistyce występów drag queen - przerysowanych, na swój sposób kiczowatych, niejednoznaczny
- mówiła Agata Trzcińska.
Prokurator - co podkreślał sąd - oskarżając Marka M. oparł się głównie na relacjach medialnych z występu. Nie było nagrania z klubu, nie było też zdjęć, na których byłoby widać moment podcinania gardła. Nie było świadka, który potwierdziłby wersję prokuratury - mówił sąd.
Prokurator Agnieszka Bortkiewicz już zapowiedziała apelację.
Zgromadzone dowody wskazują na sprawstwo oskarżonego i na jego winę. Takie jest stanowisko prokuratury. Wyrok jest całkowicie niezgodny z przyjętym przez nas stanem faktycznym, oczywiście będę apelowała w tej sprawie. To jest sprawa taka, jak każda inna
- mówiła Agnieszka Bortkiewicz.
Oskarżony nie chciał komentować wyroku, na sali rozpraw powiedział tylko: dziękuję. Podczas procesu tłumaczył, że nie chciał nawoływać do nienawiści, a jego występ był jedynie odpowiedzią na słowa arcybiskupa o "tęczowej zarazie". Użył podczas występu sztucznej krwi, ale wypłynęła ona z jego serca, a nie szyi lalki. Miało to symbolizować - jak wyjaśniał - jak bardzo słowa o "tęczowej zarazie" go zraniły. Nożyczki wbił w tył lalki, by spuścić z niej powietrze. Zaprzeczył, że symulował podcięcie gardła.
ks. Henryk Zieliński w tygodniku „Idziemy” nr 36 (726) z 15 września 2019 r.:
Wiarygodność Prawa i Sprawiedliwości w kwestiach obyczajowo-światopoglądowych jest bliska zeru (…)
Kiedy PiS stroi się w piórka jedynego obrońcy małżeństwa, rodziny, Kościoła, chrześcijańskich zasad moralnych i życia ludzkiego od poczęcia, to już brzmi jak prowokacja.