NA ANTENIE: 01:00-02:00 KLASYKA II/
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Kara dla "Margot" zbyt łaskawa? "Publiczność po prostu rechotała"

Publikacja: 22.05.2023 g.20:18  Aktualizacja: 22.05.2023 g.20:23
Wielkopolska
Sąd skazał na prace społeczne trzech aktywistów, którzy dwa lata temu zatrzymali pojazd i rzucili się na wolontariusza fundacji Pro-Prawo Do Życia. Mieli też zniszczyć baner na przyczepie z hasłami przestrzegającymi przed seksualizacją dzieci. Mariusz Dzierżawski z fundacji Pro-Prawo do Życia podkreślił na naszej antenie, że organizacja żąda kary bezwzględnego więzienia.
ciężarówka obrońców życia pro life - stronazycia.pl
Fot. stronazycia.pl

Roman Wawrzyniak: Czy sąd wydał wyrok? Czy Panu jest już ten wyrok znany?

Mariusz Dzierżawski: Tak. Byłem na rozprawie. Główny oskarżony Michał Sz. został skazany na jeden rok ograniczenia wolności w postaci prac społecznych w wymiarze 30 godzin miesięcznie. Drugi z oskarżonych Paweł Sz., który biegał z nożem i dziurawił opony furgonetki, uniemożliwiając jej poruszanie się, został skazany na 11 miesięcy ograniczenia wolności. Jeszcze tam jedna kobieta brała udział…

Ale też zamienionych na prace społeczne?

Tak. W wymiarze 30 godzin tygodniowo. A jeszcze tam jedna kobieta była, która nie brała udziału w napaści na naszego kolegę i powalaniu go na ziemię. Ona dostała sześć miesięcy ograniczenia wolności, to znaczy 30 godzin miesięcznie prac społecznych. Na sali była publiczność licznie zgromadzona tęczowa, która z takim ostentacyjnym lekceważeniem przyjęła ten wyrok. Także Paweł Sz., który wcześniej zapowiadał, że jak wyrok nie będzie po jego myśli, to on nadal będzie stosował przemoc, bo „przemoc jest uzasadniona” w niektórych przypadkach. A to był ten przypadek, że była przemoc uzasadniona, i jak wyrok sądu będzie nie po jego myśli, to nadal będzie tam przemoc stosował. No i zachowywał się z ostentacyjnym lekceważeniem sądu, jak zresztą cała grupa tych kilkudziesięciu tęczowych.

Czy byłby Pan uprzejmy przypomnieć naszym słuchaczom tutaj w Wielkopolsce w jakiej sprawie toczył się ten proces i czego dotyczyło to zajście?

To już trzy lata minęło od czasu, kiedy w 2020 roku na ulicy Wilczej, którą przejeżdżała nasza furgonetka, w której domagaliśmy się wprowadzenia zakazu seksualizacji dzieci, namawiania dzieci do seksu, zwracaliśmy uwagę, że rozmaite właśnie tęczowe ideologie narażają dzieci na wykorzystywanie i tak się złożyło, że koledzy przyjeżdżali ulicą Wilczą w pobliżu miejsca, nie wiedząc o tym, gdzie ci tęczowi się gromadzili. To był tak zwany squat, jak się okazało. I kilkudziesięciu tych aktywistów wybiegło, zablokowało, najpierw to było tak, że właśnie Margot stanął, a właściwie kucnął naprzeciwko furgonetki, uniemożliwiając jej przemieszczanie się i wtedy z bramy jednego z budynków wypadło kilkudziesięciu tęczowych. Zaczęli wznosić obelżywe okrzyki, właśnie niszczyć furgonetkę, a jeden z naszych wolontariuszy filmował to i wtedy kilku z nich się na niego rzuciło, on się dosyć biernie, ale dosyć skutecznie bronił się, także nie pozwalał sobie wyrwać telefonu komórkowego, ale w końcu tam pięciu ich chyba było, powalili go na ziemię, na szczęście jeden z przechodniów ich spłoszył. Napastnicy uciekli, a za chwilę pojawiła się policja. Napaść na człowieka, taka oczywista, która została zarejestrowana przez kamery, zresztą to cały czas jest dostępne w internecie to nagranie i generalnie ta banda uciekła na teren tego swojego squatu.

To teraz wrócimy do dzisiejszego wyroku. Jak Pan ocenia ten wyrok? Czego domagał się prokurator, a czego oskarżyciel posiłkowy wobec tych tęczowych napastników?

Oskarżycielami posiłkowymi byli koledzy, którzy byli napadnięci i fundacja Pro-Prawo Do Życia, jako właściciel furgonetki, prokurator domagał się, nie pamiętam dokładnie, ale chyba podobnych kar, natomiast nasi pełnomocnicy wnioskowali o wyższe kary. Zwłaszcza za napaść ze strony Margota na Łukasza i de facto próba odebrania mu komórki, żeby po prostu nagrania z tego zajścia nie wyciekły. Nasi pełnomocnicy wnosili o ponad rok pozbawienia wolności dla Margota. W sprawie tego drugiego Pawła Sz., który tam biegał z nożem i dziurawił opony furgonetki, też był wniosek o karę bezwzględnego pozbawienia wolności. Pani sędzia tłumaczyła w uzasadnieniu ustnym, że okoliczności nie budziły wątpliwości, ale później, że to są młodzi ludzie, i że oni może się poprawią, że ona też jak była młoda to jej różne rzeczy się wydawały. Publiczność po prostu rechotała, pani sędzia powiedziała, że jak jeszcze raz będzie wybuch śmiechu, to ona każe opróżnić salę, ale oni nadal rechotali i do żadnego opróżnienia sali nie doszło. Później myśmy zaprosili dziennikarzy na konferencję prasową przed wejściem do Sejmu, ale jak z sali sądowej wyszliśmy, to tak kilkudziesięcioosobowa grupa tęczowych, która już zaczęła wrzeszczeć na sali sądowej to samo co krzyczą pod adresem PiS-u, już nie będę używał tych słów obelżywych. W każdym razie usiłowali zakłócić i nasze zgromadzenie, i konferencje prasową. Policjanci, którzy tam byli to mówili, że tamci będą próbowali nas zlinczować. Tak jakby trochę - nie wiem - policjanci chcieli nas wystraszyć. W każdym razie na obelgach się skończyło. Ten Paweł Sz. nawiasem mówiąc jest doktorantem socjologii i jego promotorzy to uważali, że jego doktryna posługiwania się przemocą w życiu publicznym jest jak najbardziej uzasadniona, więc podczas tego zgromadzenia, jak ja coś mówiłem, to on po prostu napierał na mnie, a policjanci biernie się temu przyglądali.

To smutne co Pan mówi. Jeszcze wrócę do pierwszej części procesu, bo tam padały takie argumenty obrońcy Michała Sz., czyli tego Margota właśnie i pozostałych oskarżonych, napadających na furgonetkę Waszej fundacji, że działali oni w obronie godności każdego człowieka i jego zdrowia psychicznego. Czy Pan jest mi w stanie to wyjaśnić? Ja do końca nie rozumiem, co oni mieli na myśli.

To jest pewien problem, bo oni tam później na sali krzyczeli „nie zabijajcie nas”, tak jakbyśmy to my…

Biegali z nożem.

Napadli na innych ludzi. To jest taka narracja kompletnie oderwana od rzeczywistości. Ale ostatnio kolega, nawiasem mówiąc jeden z tych napadniętych przed trzyma laty, w Gorzowie Wielkopolskim usłyszał wyrok, i tam ten sędzia z Sądu Rejonowego w Gorzowie Wielkopolskim po prostu uwierzył w tą narrację, że to my jesteśmy agresorami i taki był w mediach społecznościowych wpis tego socjologa Pawła Sz., który mówił, że nie ma nie ma zgody na przemoc symboliczną, to znaczy on mówi, że nasza przemoc jest symboliczna, odpowiedź na naszą przemoc symboliczną, będzie realna przemoc z jego strony. Zresztą on to deklarował na sali sądowej. Pani sędzia generalnie przedstawiła opis sytuacji zgodny z rzeczywistością, ale ona tak jakby w tym ustnym uzasadnieniu tłumaczyła się przed salą, że ona nie mogła zrobić inaczej, bo przecież w kodeksie jest napisane czego nie wolno robić, a w kodeksie nie jest napisane, że mówienie prawdy, co my mówimy, jest zakazane.

I bieganie z nożem po ulicy, i straszenie kogoś, przebijanie opon, też rozumiem jest określone w kodeksie, ale też musiała się z tego Pani sędzia tłumaczyć.

Tak. Takie wrażenie było właśnie, że tłumaczyła się z wyroku, w którym słusznie ich ukarała, moim zdaniem pobłażliwie, oni to przyjęli śmiechem. I jak później następne pół godziny pokazało, nie przejęli się specjalnie, także spodziewamy się kolejnych napadów.

To nie jedyne akty agresji, które spotykają Waszych wolontariuszy, bo ostatnio chyba do czegoś podobnego doszło w Elblągu. Tam też były jakieś przemocowe działania.

Nieustannie do tego dochodzi. W Elblągu, Łodzi, Krakowie, wielu innych miastach i co ciekawe później ci napastnicy przedstawiają się jako ofiary, że to my jesteśmy agresorami, co ciekawe, bo za nimi media stoją. Ja nie mówię tutaj o Radiu Poznań, ale Gazeta Wyborcza, TOK FM czy TVN. Dla nich lobby LGBT to są święte krowy i żadna krytyka nie jest usprawiedliwiona. „Siedźcie cicho i bijcie brawo”.

W Elblągu doszło do sytuacji gdzie, ludzie stali przy plakatach i po prostu modlili się na różańcu. Czy Pan dostrzega związek między tym głośnym hasłem, słynnym już chyba niestety, posła Platformy Obywatelskiej Sławomira Nitrasa o opiłowywaniu katolików, a między tymi aktami agresji wobec - po prostu - ludzi na ulicach.

To jest jasne. My zdajemy sobie sprawę z zagrożenia, także jakieś środki ostrożności stosujemy, ale już ta nienawiść do kościoła, napady i morderstwa księży. Przecież mnożą się, także rozmaici politycy którzy, wznoszą takie hasła, to oni są odpowiedzialni za te morderstwa.

Jak Pan odpowiada na te zarzuty waszych przeciwników, którzy nie chcą, by ich dzieci były narażane w przestrzeni publicznej, jak to ujmują, na plakaty z porażającymi zdjęciami z aborcji, które prezentujecie na samochodach?

Odpowiedź jest taka, że jeszcze nie spotkałem dziecka, które by ucierpiało na skutek naszych plakatów, chociaż ten argument od kilkunastu lat się pojawia, niedługo będzie 20 lat. Natomiast corocznie dziesiątki tysięcy dzieci w Polsce ginie na skutek aborcji i ci, którzy troszczą się o dzieci, to niech pomyślą o tych dzieciach rozrywanych na kawałki, albo które się duszą w trakcie przedwcześnie wywołanego porodu.

https://www.radiopoznan.fm/n/wabSzl
KOMENTARZE 0