NA ANTENIE: Czas na reportaż
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

"Lewica to zawsze jakaś forma totalitaryzmu" - Mikołaj Drozdowicz o deklaracji prezydenta Poznania

Publikacja: 19.05.2021 g.20:05  Aktualizacja: 19.05.2021 g.20:12
Poznań
Prezydent Poznania z pogardą mówi o osobach niezaszczepionych „cymbały czerpiące wiedzę z Facebooka". Gościem Romana Wawrzyniaka był publicysta, prawnik, mecenas Mikołaj Drozdowicz.
radio poznań mikrofon - Kacper Witt - Radio Poznań
Fot. Kacper Witt (Radio Poznań)

Roman Wawrzyniak: Tak się zastanawiam po tych słowach, jakich jeszcze musi użyć prezydent Poznania, aby mieszkańcy przetarli swoje oczy i zauważyli kto nimi rządzi?

Mikołaj Drozdowicz: Panie Redaktorze, nie wiem, czy te słowa są obraźliwe. Ja jestem osobą jeszcze nie zaszczepioną, nie wiem, czy będę się szczepił i kiedy ewentualnie. Rozważam to. Myślę natomiast, że problem sprowadza się nie do obrażania, ale pewnej postawy, która jest ważniejsza niż jakieś emocjonalne wrażenia i opinie na temat innych ludzi. Wydaje mi się, że ta wypowiedź obnaża tak naprawdę czym i kim są politycy lewicowi. Pan prezydent Jaśkowiak jest klasycznym przedstawicielem lewicy neomarksistowskiej XXI wieku i wypowiedzi o cymbałach to jest jedno, ale przede wszystkim wypowiedzi o tym, że należy zmuszać ludzi do decyzji, które dotyczą ich osobiście, pokazują pewien totalitarny sposób myślenia. I w tym kontekście te wypowiedzi są w pewnym sensie pouczające, bo pokazują tak naprawdę z kim mamy do czynienia. Warto o tym przypominać, ponieważ coraz więcej pokoleń Polaków, zwłaszcza młodych ludzi, nie do końca rozumie lub nie pamięta z własnych doświadczeń, czym jest lewica. Lewica to jest zawsze antywolność. To jest zawsze jakaś wersja totalitaryzmu, czasem bardziej miękka, czasem bardziej twarda.

W tym przypadku można mieć takie podejrzenie?

Wydaje mi się, że pan prezydent, który jest dyżurnym pozerem naszego miasta i przyjmuje różne maski, przy takich emocjonalnych wypowiedziach pokazuje prawdziwe oblicze polityka lewicowego. Mnie to nie obraża, bo trudno, żeby się obrażać na niekoniecznie rozsądne i mądre wypowiedzi przedstawiciela władzy publicznej. Są inne powody, które traktowałbym bardziej osobiście i bardziej emocjonalnie, żeby mieć do kogoś uraz czy żal. Sądzę, że jest to kwestia ideowa i kwestia pewnej pragmatyki rządzenia, z którą warto, żeby poznaniacy się nie oswajali, ale raczej przygotowali do tego, że tak naprawdę o naszą wolność trzeba zawalczyć. Ja chciałbym jednocześnie wyraźnie zaznaczyć, że nie jestem żadnym antyszczepionkowcem.

My nie rozstrzygamy teraz sporu czy się szczepić. To kwestia indywidualna, prawda?

Wydaje mi się, że trzeba wierzyć nauce, ale nie zawsze naukowcom. Celem nauki jest objaśnianie prawdy i nauce należy wierzyć. Nie ulega wątpliwości, że bardzo wiele szczepień sprawiło, że ludzkość radzi sobie bardzo dobrze z różnymi chorobami, albo nawet te choroby w ogóle nie występują. Natomiast w przypadku szczepionki na COVID-19 jest jednak bardzo poważny problem związany z tym, że te szczepionki zostały dopuszczone do obrotu w takiej ekstraordynaryjnej procedurze. To było bardzo szybkie tempo. Nie przeprowadzono wyczerpujących i dogłębnych badań klinicznych. Ja nie chcę nikogo krytykować czy zniechęcać do szczepionek. Chcę zwrócić uwagę, że właśnie ta świadomość związana z tym, że ludzie stawiają pytania, zastanawiają się, ona nie wynika z tego, że to są głupi ludzie, których pan prezydent Jaśkowiak tak określa i mówi, że czerpią wiedzę z Facebooka. To są ludzie, którzy starają się dociec prawdy. Ludzie, którzy chcą we własnym zakresie podjąć bardzo ważną dla nich samych decyzję.

Przypomnijmy też, że prezydent podpisał list i namawiał do tego innych samorządowców, z apelem do rządu, żeby wprowadzić obowiązek szczepień. I tutaj można by dyskutować, może nawet prezydent ma rację, ale używanie tej formuły, albo później, co się też pojawiło, groźby wyłączania ludzi niezaszczepionych z korzystania z hoteli, restauracji, kawiarni czy siłowni, to chyba już jest jakiś problem.

Tu jest kilka płaszczyzn. Etyczna i emocjonalna to jest jedno, ale tak naprawdę, jakby się do tej wypowiedzi odnieść z punktu widzenia logiki i prawa, to tutaj widać jej absurdalność i niedorzeczność. Przecież pan prezydent Jaśkowiak zapowiedział, że on od pierwszego lipca nie będzie się w ogóle bezpośrednio spotykał z osobami niezaszczepionymi. Ja nie podejrzewam, żeby ktokolwiek spośród obywateli Poznania rzeczywiście na tym stracił, bo nie wiem czy perspektywa osobistych spotkań z panem Jaśkowiakiem jest szczególnie istotna.

Ale prezydent jest jednak urzędnikiem wynajętym przez wyborców, prawda?

To jest zupełnie inna sprawa. W istocie pan prezydent Jaśkowiak swoją wypowiedzią zniechęca czy wręcz torpeduje proces szczepień. Jeżeli on jest osobą zaszczepioną i w tej chwili publicznie mówi o swoich lękach, że on może po kontakcie z niezaszczepionym stracić zdrowie, a nawet życie, to pojawia się pytanie, jakie on daje świadectwo wiary w naukę? Jeżeli on zakłada, że szczepienia chronią przed zachorowaniem, to powinien właśnie zadeklarować, że nie boi się teraz kontaktu z kimkolwiek, bo jest zaszczepiony i głęboko wierzy w to, że te szczepionki są skuteczne. Jeżeli on - mimo, że jest zaszczepiony - twierdzi, że boi się o swoje życie i zdrowie, to pojawia się pytanie, po jasne licho się szczepił, skoro nadal się boi?

Rada Miasta Wałbrzycha przyjęła ostatnio uchwałę przymuszającą do szczepień, ale według ekspertyz prawnych - między innymi Instytutu Ordo Iuris - nie ma na to podstaw prawnych. Czy samorządy powinny narzucać takie rozwiązania?

Tu nie tylko samorządy nie mają podstaw prawnych. W przypadku takiej sytuacji, z jaką mamy do czynienia ze szczepionkami przeciwko koronawirusowi, nawet ustawodawca nie ma prawa tego nikomu narzucać. Można zachęcać, ja też, w wielu przypadkach, zwłaszcza osób starszych, na przykład moich rodziców, którzy są wieku emerytalnym, bym do tego nakłaniał. Bo jest ważne, żeby ludzie się szczepili, kiedy ryzyko związane z zachorowaniem jest znacznie większe niż to związane z przyjęciem szczepionki. Ale w sensie prawnym mamy jednak do czynienia z eksperymentem medycznym. I to nie jest mój wymysł czy głos kogoś, kto czerpie wiedzę z Facebooka, tylko to jest odniesienie do treści obowiązujących przepisów. Zgodnie z artykułem 21 ustęp 2 ustawy o zawodzie lekarza eksperymentem medycznym jest między innymi wprowadzenie nowych, albo tylko częściowo wypróbowanych metod diagnostycznych, leczniczych lub profilaktycznych w celu osiągnięcia bezpośredniej korzyści dla zdrowia osoby chorej. To jest eksperyment medyczny. Mamy do czynienia z preparatami, które choć przeszły przyspieszoną i uproszczoną procedurę rejestracji dopuszczenia do obrotu, to jednak są obwarowane chociażby tym, że w umowach z rządami, także Unią Europejską, koncerny farmaceutyczne produkujące te szczepionki wyłączają, albo ograniczają swoją odpowiedzialność. Mamy więc do czynienia niewątpliwie z eksperymentem medycznym i nie jest niczym złym, jeżeli ktoś dobrowolnie i na własną odpowiedzialność bierze w czymś takim udział. Natomiast nawet ustawodawca nie może nikomu nakazać udziału w takich szczepieniach, ponieważ zgodnie z artykułem 39 Konstytucji nikt nie może być poddany eksperymentom naukowym, w tym medycznym, bez dobrowolnie wyrażonej zgody. Koniec kropka. To jest kwestia prawna, a nie sprawa ideologii, czyichś przekonań, wiary lub niewiary w skuteczność szczepionki.

https://www.radiopoznan.fm/n/ma3iZb
KOMENTARZE 0