- Nie wiemy kto to zrobił - mówi nadleśniczy Krzysztof Kotlarski.
To były mięsne kulki wielkości niewielkiej dłoni, urobione z kawałkami szkła, drutu i fragmentami czerwonej trutki. I to zostało wyrzucone do lasu. Mięso zwabia drapieżniki. Jeżeli zjedzą takie mięso, to zawartość "dodatków" w tym mięsie spowoduje, że zwierzę się rozchoruje, zdechnie i padnie. To dla zwierząt jest śmiertelne niebezpieczeństwo. W podwolsztyńskich lasach żyje kilka wilków, ale są i borsuki, lisy, także orzeł bielik zalatuje. Te wszystkie gatunki żywią się mięsem i padliną. Potencjalnie mogą zjeść takie zatrute mięso i wtedy będzie problem.
Nadleśniczy Krzysztof Kotlarski mówi, że podrzucenie trutek to przestępstwo, dlatego nadleśnictwo o sprawie powiadomiło policję.