W oficjalnym oświadczeniu jako powód podał złe relacje z drugim wiceburmistrzem Bartoszem Walczakiem, który funkcję dostał po ostatnich wyborach samorządowych. W swym oświadczeniu Kaźmierczak opisał, jaki zły wpływ na pracę urzędu miało zatrudnienie Walczaka.
Termin swego odejścia, czyli koniec maja, Robert Kaźmierczak ze swym szefem już uzgodnił.
Burmistrz i ja doszliśmy do wniosku, że skoro dla mnie od dłuższego czasu sytuacja w urzędzie miejskim jest męcząca i wyniszczająca (powody wskazałem w oświadczeniu), a burmistrz z kolei uznał, że męczący dla niego jest konflikt między zastępcami, no to takie rozwiązanie będzie najlepsze
– powiedział nam R. Kaźmierczak.
W oświadczeniu Kaźmierczak napisał, że po przyjściu Walczaka do urzędu, w pracy zaczęły się m.in. „Ciągłe rozgrywki personalne, intrygi, podjudzanie, posługiwanie się kłamstwem”. „Dziwne to oświadczenie, niesmaczne” - komentuje burmistrz Jarocina Adam Pawlicki, po czym dodaje:
Natomiast co do rozwiązania umowy i współpracy nie mam ochoty komentować i swoich decyzji personalnych roztrząsać na forum publicznym.
Wiceburmistrz Bartosz Walczak, zapytany czy z oświadczeniem Kaźmierczaka pójdzie do sądu, odpowiedział nam:
Nie, nie zamierzam, bo to na pewno zostało napisane przez Roberta w przypływie emocji. Bez sensu roztrząsać to dalej.
Przypomnijmy, że w zeszłym roku burmistrz Adam Pawlicki odsunął Kaźmierczaka od przygotowań do festiwalu rockowego, oddając to w ręce Walczaka. Być może wtedy właśnie wzajemna niechęć obu wiceburmistrzów do siebie zaczęła narastać intensywnie.