O pakcie senackim (inaczej - umowie o nieagresji), którą mają zastosować przed wyborami do Senatu partie opozycyjne, coraz głośniej mówi się w Polsce. Porozumienie zakłada, że w okręgach, w których do Senatu będą wystawieni przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej, swoich kandydatów nie wystawi PSL i Lewica. W piątek podczas spotkania w Pile kandydat KO Adam Szejnfeld potwierdził, że chciałby reprezentować wszystkie partie opozycyjne w Polsce.
Reprezentuję Koalicję Obywatelską, ale w tych wyborach do Senatu chcę być reprezentantem nie tylko wszystkich partii politycznych działających u nas w Polsce. Mówię o SLD, Lewicy, PSL-u, ale także chcę być przedstawicielem tych środowisk obywatelskich i społecznych, które nie są partiami politycznymi.
Tymczasem poseł PSL Krzysztof Paszyk twierdzi, że pakt o nieagresji został zerwany. "Były jakieś rozmowy, ale nie uszanowali ich koledzy z Koalicji Obywatelskiej i zdublowali kandydatów" - mówi Paszyk. Sytuacja jest rozwojowa, bo ludowcy nie wykluczają, że w Pile pojawi się również ich kandydat.