NA ANTENIE: W środku dnia
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

dr Krzysztof Szwarc: 500 plus to za mało

Publikacja: 10.12.2019 g.10:06  Aktualizacja: 10.12.2019 g.10:32 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
Gościem "Kluczowego tematu" Radia Poznań był demograf z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, od kilku dni członek rządowej Rady Rodziny.
dr Krzysztof Szwarc - UEP
Fot. UEP


Łukasz Kaźmierczak: Tuż przed wejściem na antenę powiedział pan, że Rada Rodziny powstała o kilka, a nawet kilkanaście lat za późno. To świeżynka, nie było czegoś takiego w Polsce.

Dr Krzysztof Szwarc: Zgadza się. Rada Rodziny była i jest bardzo potrzebna, przede wszystkim, żeby monitorować i odpowiednio planować politykę demograficzną. Nie może być tak, że decyzje podejmowane są ad hoc, kiedy komuś się wydaje, że to, co wprowadzi, zadziała w kontekście demograficznym. Liczba urodzeń w Polsce systematycznie malała od 1983 roku.

Wtedy tak naprawdę trzeba było podjąć pierwsze kroki.

Wtedy tak naprawdę było jeszcze dużo urodzeń, szczyt drugiego wyżu demograficznego. Pamiętam, że jak byłem kilkunastoletnim chłopcem, mówiło się, że już niedługo będzie w Polsce 40 milionów mieszkańców. To była połowa lat osiemdziesiątych. Wówczas były podstawy, by tak mówić. 40 milionów nie ma do dzisiaj. I nie będzie.

Miał być efekt demograficzny 500 plus. Miała być bomba. Bomba zadziałała, ale we Francji. Tam było konkretne finansowe wsparcie dla osób, które decydują się na posiadanie dzieci, i nastał boom. A u nas wskaźniki powróciły do poziomu sprzed wprowadzenia programu 500 plus.

Ja nie mówię, że efekt programu 500 plus nie miał miejsca. Przyjdzie jeszcze czas, by to rzetelnie ocenić, bo nie można oceniać czegoś po trzech latach od wprowadzenia, to wymaga czasu. Musimy jednak pamiętać, że liczba urodzeń przekroczyła 400 tysięcy tylko w 2017 roku. Rok później było to już 388 tysięcy, a prawdopodobnie w tym roku będzie jeszcze mniej, około 375-377 tysięcy. To i tak wyraźnie więcej niż dla tych trzech lat prognozował GUS.

Czyli spadają urodzenia, natomiast mniej niż w prognozach GUS-u. Tendencja lekko wyhamowała?

Tak, ale dopóki nie przeprowadzimy specjalnych badań, nie będziemy wiedzieć, czy to efekt 500 plus. Przed wprowadzeniem programu 500 plus w 2016 roku rząd przygotował własne prognozy dotyczące liczby urodzeń. Nawet te prognozy są niższe niż faktyczna liczba urodzeń w ciągu tych trzech lat.

500 plus musi się trochę osadzić? Potrzeba czasu?

Tak. Pamiętajmy też, że kobieta, kiedy urodzi dziecko, nie urodzi kolejnego w następnym miesiącu. Nawet w następnym roku rzadko się to zdarza. Bądźmy cierpliwi, poczekajmy. Na pewno 500 plus nie powinno być jedynym programem. Potrzebne są kolejne elementy, które będą decydować o dzietności.

500 plus i polityka prorodzinna to nie są synonimy?

500 plus to zdecydowanie za mało. Tym bardziej że 500 złotych na dziecko dostają też ludzie, którzy więcej dzieci nie będą mieli, choćby ze względu na wiek.

A nie jest tak, że od kiedy 500 plus dostaje się także na pierwsze dziecko, efekt demograficzny został trochę odłożony na bok? Program miał promować posiadanie dzieci, a skoro pieniądze można dostać już na pierwsze...

Nie wiem do końca, jaki był cel wprowadzenia 500 plus na pierwsze dziecko. Efekt demograficzny byłby lepszy, gdyby 500 złotych przysługiwało na drugie, a także kolejne dzieci. Tylko że wsparcie finansowe dla rodzin też jest potrzebne, nie możemy o tym zapominać. 500 plus na pierwsze dziecko nie jest najgorszym pomysłem, aczkolwiek efekt demograficzny został ograniczony. Należałoby wprowadzić też inne rozwiązania i tym ma się zajmować Rada Rodziny.

Znalazło się w niej sporo poznaniaków. To efekt działania Rady Rodziny przy wojewodzie wielkopolskim?

Myślę, że tak. Obecna minister rodziny, pracy i polityki społecznej Marlena Maląg pełniła funkcję wicewojewody. W 2016 roku powołała Radę Rodziny przy wojewodzie. Ma doświadczenie i zapewne przekonanie, że rada dobrze działała i przydałaby się także w skali kraju. Wszystkich rozwiązań nie da się przenieść, bo to inna skala, ale chcielibyśmy coś sugerować innym samorządom.

Według oficjalnych informacji Rada Rodziny ma wspierać pełnomocnika ds. polityki demograficznej. To także jest świeża funkcja, kilka dni temu powołano na to stanowisko Barbarę Sochę. Rada ma również "inicjować i promować rozwiązania sprzyjające podnoszeniu dzietności w Polsce". Bardzo ładna definicja, ale czy premier podszedł do was i na ucho szepnął, czego naprawdę oczekuje?

Premier nie. Poświęcił nam chwilę, ale ma dużo obowiązków i więcej czasu spędziliśmy z minister Maląg, bo to ona będzie "bezpośrednim przełożonym" Rady Rodziny. Pełnomocnik natomiast jest przy premierze. W rozmowie z panią minister pojawiały się już pomysły dotyczące tego, jak będzie wyglądała nasza praca.

Pan się pewnie skup na demografii. Będzie pan "liczył pogłowie" w Polsce.

Jestem demografem, ale powiedziałbym, że będę raczej monitorował.

Dużo uwagi w exposé premier poświęcił tym kwestiom. Widziałem nawet takie podsumowania, z których wynikało, że exposé sprowadzało się do dwóch słów: gospodarka i demografia.

Demografia jest bardzo ważną i moim zdaniem niedocenianą dziedziną. Rozpędza wszystko, także gospodarkę.

Łatwo powiedzieć. Mam wrażenie, że słyszę to od dobrych kilkunastu lat: "będziemy wspierali rodzinę, zwiększali współczynnik dzietności i tak dalej". Przez wiele lat tak nie było i obawiam się, że znowu okaże się, że powołano fajne ciało, ale nic z tego nie będzie.

Do tej pory nie było Rady Rodziny. Teraz ją mamy i to jest krok naprzód. Jestem przekonany, że rada będzie skutecznie działała, bo wiem, jacy są tam fachowcy. Są tam naukowcy, parlamentarzyści, samorządowcy, przedstawiciele NGO. Zacne gremium.

Premier Morawiecki powiedział w exposé, że chciałby, aby w nadchodzącej kadencji powstała strategia demograficzna. Powiedział też, że za 20 lat możemy być znacząco większym narodem. To możliwe?

Trudne pytanie, kiedy się zna strukturę ludności Polski według wieku. Mamy relatywnie dużo osób starszych, a całkiem mało osób młodych, które o demografii mogą w przyszłości decydować. W 2002 i 2003 była najmniejsza liczba urodzeń w okresie powojennym. Ci ludzie mają teraz 16-17 lat. W perspektywie kilku lat to od nich będzie zależała liczna urodzeń.

Trochę takie pokolenie jedynaków. A czym skorupka za młodu nasiąknie...

Albo: z pustego to i Salomon nie naleje. Sytuacja jest naprawdę bardzo trudna, dlatego Rada Rodziny powstała o kilka, kilkanaście lat za późno.

Potrzebujemy mody na rodzinę?

Zdecydowanie. Tego nie ma. Brakuje promocji rodziny.

Czytałem niedawno, że Japonia uruchomiła zegar demograficzny, który wskazuje, że 12 sierpnia 3776 roku umrze ostatni Japończyk. Coś takiego przydałoby się u nas w Polsce.

To straszne. Nie wiem, czy ma sens odliczanie do końca Polski. Ja dotarłem do prognoz ONZ, z których wynika, że w 2100 roku Polska może liczyć 12 milionów mieszkańców. Teraz mamy 38,5 miliona.

Zegar by się przydał. Na Pałacu Kultury w Warszawie.

Pokazujący skalę zjawiska? No rzeczywiście. Mamy co robić.

https://www.radiopoznan.fm/n/ZuE5HO
KOMENTARZE 0