Zainteresowanie jeziorem stanowi problem dla mieszkańców i poważne zagrożenie dla zwiedzających. Nie wolno wchodzić na teren zbiornika - ostrzega rzecznik prasowy grupy energetycznej ZEPAK SA, Maciej Łęczycki.
Woda w tym jeziorze ma bardzo silny odczyn zasadowy, aż 12. Wchodzenie do tej wody, moczenie rąk, skóry, może powodować oparzenia i rany. To jest taki swoisty wybielacz. Sam teren jest bardzo grząski i działa troszeczkę jak bagno. Często to jezioro nazywa się jeziorem zbierającym buty.
Bardzo dużo turystów przyjechało nad jezioro w okresie Bożego Ciała. Mieszkańcy skarżyli się nam, że przyjezdni dewastują teren i zostawiają wszędzie samochody - przyznaje Maciej Łęczycki.
Teren nie został wystarczająco zabezpieczony. Postawiono tablice informacyjne i częściowo ogrodzono teren. Turyści jednak z łatwością przecinają siatki. Rzecznik ZEPAK-u tłumaczy, że obszar wokół jeziora jest zbyt duży, żeby został w pełni ogrodzony i zabezpieczony przez strażników. Poza tym, jedyne konsekwencje prawne jakie grożą turystom, są takie same, jak w przypadku wejścia na zwykły teren prywatny.
Jak zapewnia Maciej Łęczycki, elektrownia podjęła już kroki, żeby rozwiązać problem "polskich Malediwów". Jesteśmy w kontakcie z gminą i czekamy na odpowiednie zgody - twierdzi rzecznik ZEPAK-u.
Wielki Boże, czyli w Polszewii można sobie wleźć na cudzą własność bez żadnych wielkich konsekwencji!? Gdzie my żyjemy...