Jak donosi portal dziennika Rzeczpospolita, decyzję o przekazaniu zabytku do Kórnika podjął prokurator. Sakwa była bowiem od kilku lat zabezpieczona jako dowód w postępowaniu karnym.
Dyrektor kórnickiego zamku Tomasz Jasiński powiedział nam, że w jego zbiorach od 1868 roku jest całe siodło konne króla Wiśniowieckiego, zakupione przez Jana Działyńskiego. W skład siodła wchodziły między innymi dwie taszki.
Otóż jedna taszka zaginęła podczas drugiej wojny światowej. I nagle nieoczekiwanie, wiele lat temu, no gdzieś z osiem…, dostałem telefon od pana profesora Jana Ostrowskiego, dyrektora Wawelu: panie profesorze, najprawdopodobniej państwa taszka jest w mojej dyspozycji. Mianowicie zgłosił się pewien pan i że on chętnie sprzedałby Wawelowi taki zabytek, za dwadzieścia dwa tysiące euro
- mówi Tomasz Jasiński.
Jak się okazało, oferent reprezentował właścicielkę galerii sztuki z Wiednia i to ona do dziś toczy bój o sakwę polskiego króla. Po decyzji polskiej prokuratury dyrektor Jasiński spodziewa się procesu cywilnego, który może opóźnić powrót sakwy do Kórnika o kolejne miesiące, a nawet lata. Sakwa jest datowana na drugą połowę 17. wieku.