Lednica świętuje Noc Kupały. Warsztaty, opowieści i słowiańskie tańce

Tereny w południowo-zachodniej części miasta zamieniły się w wielkie pole piknikowe. Kto nie kupił biletu, by dostać się w bezpośrednie sąsiedztwo strefy pokazów, rozstawiał krzesełka i leżaki wzdłuż ulicy prowadzącej na lotnisko, na parkingach, a nawet drogach polnych.
"Grunt to twardo stąpać po ziemi, nie przestając patrzeć w niebo". Najwyraźniej z takiego założenia, co prawda rozumianego w tym przypadku dosłownie, autorstwa księdza Jana Kaczkowskiego, wyszły tysiące ludzi, którzy przyszli podziwiać podniebne akrobacje, będąc spętanymi przyziemnymi problemami, jak upał i twarda ziemia. Na upał mieli czapeczki i parasolki, a twardą ziemię krzesełka i kocyki.
Motywacja, by spędzić w palącym słońcu kilka godzin, była różna.
- Mieszkamy w Poznaniu, więc też niedaleko jest baza lotnicza na Krzesinach. Rodzina tam też ma działkę koło tego lotniska, więc często będąc dzieckiem widywało się te samoloty.
- Po szkole podstawowej postanowiłem być pilotem, niestety zdrowie na to nie pozwoliło
- mówili uczestnicy.
Nad głowami latało to, co od stu lat umie się wznieść w powietrze, będąc cięższe od powietrza – jako repliki oczywiście – oraz to, co znamy z teatrów całkiem współczesnych wojen.
Tornado, Tajfun, Crossair, B-25, Mustang, Iskra i tym podobne. Co zaskakujące, w tym gronie największy aplauz, wręcz standing ovation, dostał Airbus A-320. Maszyna pospolita w portach lotniczych, ale w powolnym przelocie nad lotniskiem w Lesznie, spektakularna.