NA ANTENIE: Skąd ja Panią/Pana znam ?
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Migrant miał oferować kobietę za przepuszczenie przez granicę. Kiedy mu odmówiono, pobił ją

Publikacja: 24.11.2021 g.21:36  Aktualizacja: 24.11.2021 g.22:40
Poznań
Migrant miał oferować żołnierzom nagą kobietę za przepuszczenie przez granicę. Kiedy oni odmówili, mężczyzna pobił kobietę. Takie nieoficjalne informacje z polsko-białoruskiej granicy nie dziwią byłego żołnierza jednostki specjalnej GROM.
granica polski z białorusią  - MON - PAP
Zdjęcie poglądowe / Fot. MON (PAP)

Kilkukrotny uczestnik misji na Bliskim Wschodzie komentował na antenie Radia Poznań nieudaną próbę przekupstwa.

"Te doniesienia są według mnie jak najbardziej prawdziwe" – mówił st. chor. sztab. rezerwy Andrzej K. Kisiel.

Ta mentalność, ta kultura, ma to do siebie, że pewne jej elementy dla nas Europejczyków są niezrozumiałe i niedopuszczalne. Chociaż i przemoc też istnieje. Ja osobiście żadnego takiego incydentu z kobietą nie doświadczyłem, ale zasłanianie siebie dziećmi i tak dalej, wyładowywanie swoich emocji na kobietach, jest tam bardzo powszechne

- mówił Andrzej K. Kisiel.

Andrzej K. Kisiel nie chce jednak generalizować i wskazywać na wszystkich mieszkańców Bliskiego Wschodu. Były żołnierz GROM-u ocenia takie zachowania na granicy polsko-białoruskiej jako próbę sprowokowania polskich służb.

To jest sytuacja, w której każdy może w pewnym momencie nie wytrzymać, nacisnąć spust. Naciskamy spust. Następuje reakcja łańcuchowa

– tłumaczy żołnierz. Jak dodaje, strona białoruska tylko czeka na takie zachowanie Polaków.

Poniżej cała rozmowa w Wielkopolskim Popołudniu:

Roman Wawrzyniak: Zapytam najpierw o inną zupełnie rzecz. Ile czasu spędził pan na misjach zagranicznych?

Andrzej K. Kisiel: Bardzo długi okres. Misji było kilka, ale ten czas można mierzyć w latach i rzeczywiście, jeśli chodzi o kulturę, mentalność tych ludzi, to mogę dużo powiedzieć, bo byłem z nimi na co dzień, widziałem, co się dzieje. Ich kulturę znam bardzo dobrze.

To z jednej strony. Ale rozumiem, że teraz, jako już emerytowany żołnierz, ma Pan kolegów, którzy nadal służą, także na granicy. A docierają do nas bardzo niepokojące informacje. Nieoficjalnie oczywiście, bo trudno tutaj o jakieś potwierdzenie, ale mamy je potwierdzone. I ta sytuacja, o której mówię, taka próba przekupstwa żołnierzy. Jak ona wyglądała, co możemy o niej powiedzieć i czy to jest normalne? Pan się z tym spotykał?

Jeżeli chodzi o tę kwestię, to możemy wierzyć w to, i te doniesienia według mnie są jak najbardziej prawdziwe. Niestety tak to jest, że ta mentalność, ta kultura, pewne jej elementy dla nas europejczyków są niezrozumiałe i niedopuszczalne. Ja osobiście żadnego takiego incydentu z kobietą nie doświadczyłem, ale zasłanianie siebie dziećmi i tak dalej, wyładowywanie swoich emocji na kobietach, jest tam bardzo powszechne. Ja oczywiście nie chcę generalizować, że robią to wszyscy.

Oczywiście. Tego nie można robić.

Ale jest to uznawane tam za coś normalnego i nie wzbudza reakcji większych.

Te relacje, do których udało nam się dotrzeć, mrożą krew w żyłach. Żołnierz pisze tak: „widziałeś kiedyś, żeby koleś rozebrał ci kobietę przy małym dziecku do naga, na wprost posterunku, i kazał nam ją sobie zabrać, tylko po to, żebyśmy go puścili”. Później pisał o dziecku rzucanym na druty.

Może zrobić bardzo dużą krzywdę.

Aż wierzyć się nie chce, że to w ogóle możliwe.

Pamiętajmy, że to jest bardzo długi odcinek i tak naprawdę te incydenty, też nie jesteśmy w stanie, i media, przekazać wszystkich. Ale te rzeczy, które tam się dzieją, podejrzewam, że jest ich więcej. Może są inne, ale chodzi o to, że to była taka próba, żeby przekazać kobietę. W tej kulturze kobieta jest trochę niżej i niestety mężczyźni wykorzystują to.

Ona prawdopodobnie została też pobita przez tego mężczyznę. Tak wynika z naszych nieoficjalnych informacji. On uznał, że po prostu nie spodobała się tym żołnierzom?

Tak. I dlatego, iż jest winna, a jeżeli jest winna, bo jest kobietą, to należy jej się kara.

Pytanie brzmi czy można było jakoś zareagować? To pewnie było w pasie granicznym.

To też jest jedna z form mocnych prowokacji. Bo żołnierze patrzą na to, a też nie ukrywajmy, bo nasi żołnierze mają poczucie godności, więc na pewno zrobiło to na nich wielkie wrażenie. Z tym, że użycie broni mogłoby spowodować odwet. Więc na pewno już byśmy się o tym dowiedzieli. Druga strona tylko czeka na ten moment. W związku z tym, że tak jak wiem, również po stronie białoruskiej wojsko czy straż graniczna, mają amunicję. Służby specjalne już tam są, to co mówiłem ostatnio praktycznie się potwierdziło. Już pewne identyfikacje nastąpiły, i ewidentnie widać, że mamy do czynienia z żołnierzami sił specjalnych.

Pan to ocenia po ich działaniach?

To można po różnych rzeczach ocenić. Po ubiorze i tak dalej. Też nie chcę zdradzać tajników, jak to robi służba kontrwywiadu, bo to jest inna sprawa, ale chodzi o to, że ta identyfikacja już nastąpiła i my naprawdę mamy do czynienia nie tylko ze służbą graniczną czy regularną armią, ale na pewno ze siłami specjalnymi również. Jeszcze dopowiem, że używając amunicji ostrej czy ślepej, tak naprawdę nasi żołnierze nie wiedzą, czy ktoś strzela do nich realnie czy nie. Dlatego mam duży szacunek i podziw dla nich, że oni wytrzymują nerwowo, bo naprawdę trzeba mieć mocne nerwy, zwłaszcza kiedy towarzyszą temu ciemności, oślepianie, więc to jest sytuacja, w której każdy może w pewnym momencie nie wytrzymać, nacisnąć spust. Naciskamy spust. Następuje reakcja łańcuchowa.

I być może też stronie białoruskiej o to chodzi.

Ja myślę, że na pewno. I to, że słyszymy, iż kilka samolotów odleciało, tak, to jest może jakiś gest polityczny. Natomiast, z tego co wiemy, migrantów jest tam bardzo dużo i za szybko sukcesu nie można odtrąbić.

To, że pokazano, że dwa samoloty odleciały z powrotem do Iraku, o niczym nie świadczy, prawda?

To jest kropla w morzu. A wiemy, że na pewno po drugiej stronie służby białoruskie czy rosyjskie mają przygotowany scenariusz, co będą w dalszej kolejności robić. My tylko możemy się przygotowywać, ale z drugiej strony pamiętać o tym, żeby tych żołnierzy wspierać. I czasami słyszę wypowiedzi niektórych osób, polityków w szczególności, którzy mówią, że nic by się nie stało, gdybyśmy przyjęli jednorazowo 20-30 tysięcy osób. Otóż nie. Musimy sobie zdawać sprawę z tego, że to jest inna kultura, to jest inny świat, ta asymilacja musi być zrobiona w ogóle w inny sposób. Bo jeżeli zrobimy to tak, jak zrobili Niemcy czy Szwedzi to będziemy mieli duży problem.

Dlaczego? Będą enklawy?

Dlatego, że będą enklawy. Szwedzi są takim przykładem, gdzie pisze się o tym, że nawet policja szwedzka do pewnych enklaw nie wjeżdża, bo jest strach. Ja nie chcę straszyć polskiego społeczeństwa, ale chcę powiedzieć, że jeśli coś mamy robić, to musimy wyciągać wnioski.

Albo też, żebyśmy z uwagą potrafili ocenić wypowiedzi polityków, o których Pan mówił, i którzy po prostu wypowiadają się nieodpowiedzialnie.

Tak, oczywiście. Ktoś może powiedzieć, że można wpuścić. Ja to rozumiem. Tylko, że to jest cała procedura, procedura sprawdzania. Pamiętajmy, że to nie jest proste i do zrobienia w kilka chwil, żeby sprawdzić kogokolwiek. Możemy się liczyć z tym, że są tam podrobione dokumenty i wszelkiej maści inne rzeczy, które mogą mieć wpływ na to, że my wpuścimy kogoś, kto jest niepożądany w Polsce. Ja raz jeszcze podkreślam. To nie chodzi o to, że my mamy nie pomagać, jak najbardziej pomagajmy, ale wyciągajmy wnioski. Zróbmy to, ale nie tak jak inne państwa, bo one mają teraz problem.

I dlatego z jednej strony nas wspierają, ale tylko najczęściej słownie, a jak przychodzi co do czego i mają na przykład dołożyć do jakiejś zapory, to już tych pieniędzy nie ma. Inna kwestia, tak na marginesie naszej pomocy, są takie raporty, które mówią o tym, że Polska jest w czołówce krajów, które przyjmują najwięcej migrantów. Chodzi o repatriantów, czyli Polaków ze wschodu, ale także Ukraińców, których mamy dużo.

Myślę, że nawet Poznań jest dobrym przykładem, gdzie język ukraiński jest już bardzo powszechny.

Chciałbym zapytać jeszcze o kwestię mediów. Czasem mam wrażenia, że niektóre z nich żyją w innym świecie. Na przykład taka Gazeta Wyborcza pisała ostatnio tak: „ciała zmarłych z wycieńczenia kobiet, mężczyzn i dzieci, ktoś bliski władzy musi znaleźć i po cichu, bez świadków, uprzątnąć. I może to być prawdziwy powód mobilizacji straży leśnej blisko granicy z Białorusią”. Tak zaatakowała Gazeta Wyborcza Lasy Państwowe. Natychmiast znalazła się odpowiedź lasów, padły takie słowa: „zawsze polscy leśnicy bronili ojczyzny, poświęcali dla niej życie i stawali po stronie polskiej natury. Mamy honor i dumę, a nasz mundur to świętość, nie ubrudzi go Gazeta Wyborcza, która tą publikacją zapisze się w historii hańby dziennikarstwa”.

Ja też nosiłem mundur. Wszyscy, którzy noszą mundur, wszystkie służby, to jest kolejny tekst, który mi bardzo przypomina pana posła „reklamówkę”, bo to jest oplucie polskiego munduru. My nosimy flagi, nosimy mundur, to jest służba, to nie jest praca. Takie teksty ciężko komentować, bo ci ludzie, którzy tam są, noszą mundury i poświęcają swój czas. Oni są codziennie obrzucani kamieniami. Codziennie narażają swoje życie. Naprawdę oczekiwałbym tego, że te wszystkie media, wszystkie gazety, naprawdę troszeczkę, jeżeli coś podają i piszą, chciałbym, żeby to było wyważone i też miało na uwadze interes państwa i nas wszystkich. Pisząc takie rzeczy prowokujemy, dolewamy oliwy do ognia tej stronie, której bardzo zależy na tym, żeby taka destabilizacja była i żebyśmy my wewnątrz się gryźli. A historia pokazuje, że jeśli będziemy mieć mocną armię, to nie możemy na tę armię pluć, tylko pomagać, szanować i wszystko zrobić, żeby nasza ojczyzna była bezpieczna.

Reżim Łukaszenki to bardzo skrzętnie wykorzystuje. Nieprzypadkowo jest atakowana granica z Polską, a nie Litwą i Łotwą, gdzie również na opozycji panuje zgodność, co do postępowania w związku z tą prowokacją białoruską, u nas jak widać i po głosowaniach czy takich publikacjach różnie z tym bywa.

To jest taki kolejny wniosek. Musimy wyciągać wnioski. Jeśli w innych państwach dzieje się dobrze, to róbmy tak lub podobnie. A jeżeli my bierzemy do siebie niekoniecznie te dobre przykłady, patrzymy tam, gdzie jest źle i to wraca do nas, to efekt jest jaki jest.

https://www.radiopoznan.fm/n/a7a2En
KOMENTARZE 0