Zebrali się w lesie koło Janowa, czyli w miejscu, gdzie w nocy z 14 na 15 września 1943 brytyjski samolot Halifax zrzucił dwanaście pojemników zaopatrzeniowych.
AKowcy zdołali zakopać kontenery, ale w akcji odwetowej Niemcy szybko je odnaleźli i rozpoczęli falę aresztowań. Pojmali dwustu akowców, m.in. Kazimierza Witkowskiego. Jego córkę, Mirosławę Woźną z Kostrzyna, cieszy trwająca pamięć, bo dla rodzin aresztowanych to był wielki dramat.
Ojciec był najpierw w forcie VII, potem był w Żabikowie i z Żabikowa już nie wrócił. Dobrze, że jest pamięć, bo ci ludzie zginęli, zostawili rodziny bez żadnej pomocy, poświęcili życie. Mój ojciec brał [udział] w zrzucie i już nie wrócił. Zostawił dwójkę małych dzieci. Ja miałam pół roczku, jak był ten zrzut, jak ojca zabrali. Bo ojca zabrali już w październiku, zaraz po tym zrzucie.
Jak co roku od wielu lat w lesie koło Janowa odbyła się msza polowa. Oprócz mieszkańców były tam też władze samorządowe kilku gmin oraz województwa wielkopolskiego.