Na wstępie Dominik Górny, sekretarz Towarzystwa im. Hipolita Cegielskiego, wręczył Józefowi Skrzekowimedal „Labor Omnia Vincit” (Praca zwycięża wszystko) za pracę organiczną. Przypomnijmy, że Józef Skrzek to multiinstrumentalista, wokalista i kompozytor, w 1971 roku założył zespół SBB, z którym współpracował m.in. z Czesławem Niemenem. Od 1980 prowadzi również karierę solową.
Część artystyczną rozpoczął prezentacją wierszy nasz redakcyjny kolega Wojtek Wardejn, który na co dzień przygotowuje dla Państwa zdjęcia na naszą stronę. Wojtek przeczytał „Dziennikarze” Ryszarda Podlewskiego oraz „Noc” Wincentego Różańskiego. Zygmunt Dekier zaprezentował dwa wiersze Jerzego Benjamina Zimnego, natomiast Tomasz Szymański jednym tchem czytał Stanisława Barańczaka. Dominik Górny recytował własny wiersz „Autoportret Miasta moich narodzin”. Na końcu Andrzej Błaszczak przypomniał wiersz Romana Brandstaettera „Panie dlaczego kocham zmierzch”.
Recytatorom towarzyszył duet instrumentalny Danuta i Dariusz Stoccy, a w przerwie między wierszami można było posłuchać elektronicznych improwizacji Romualda Andrzejewskiego, który wykonał 4 utwory, m. in. „Fragile” Stinga i „Gabriel's Oboe” Ennio Morricone, a występ zakończył improwizowanym duetem z Józefem Skrzekiem, razem wykonując popularny ostatnio utwór „My Way” Franka Sinatry. Trzeba przyznać, iż połączenie elektronicznych brzmień i poezji wypadło bardzo dobrze. To główne założenie projektu „Posnania Sound”, który wymyślił dziennikarz i działacz kulturalny Krzysztof Wodniczak.
Na końcu nastąpiła długo wyczekiwana uczta dźwięków. Józef Skrzek zajął miejsce przy swoich „szkatułkach” (jak pieszczotliwie określa swoje instrumenty) i rozpoczęła się muzyczna ceremonia, podczas której Mistrz wykonał m.in. „W kołysce dłoni twych (Ojcu)”, „O Ziemio - Dzieciom Śląska”, „Freedom with us”, „Z których krwi, krew moja”. Tym razem „szkatułki” były cztery (Mini Moog, MicroMoog, Sonicsix, Roland) i z nich Mistrz Ceremonii wydobył całą gamę magicznych dźwięków, które w połączeniu z poetyckimi tekstami oraz ceglanymi okolicznościami otoczenia pozwoliły słuchaczom oderwać się od spraw codziennych i lewitować wysoko nad Poznaniem.
Scena muzyczna Prochownia przy ul. Jackowskiego, dobrze wkomponowała się w całokształt projektu „Posnania Sound”. Mieści się ona w podziemiach XIX wiecznej budowli służącej jako zaplecze magazynowe lub skład prochu dla mieszczących się nieopodal koszar. Sala świetnie nadaje się na koncerty do 50 osób. Tutaj jednak potencjał koncertu był na większe audytorium (150-200 osób) i trochę szkoda, że w wydarzeniu nie mogła wziąć udziału większa liczba słuchaczy.