Frank Zappa w powszechnym mniemaniu funkcjonował i często nadal funkcjonuje jako dziwak i prowokator. Trudno się dziwić, ponieważ jego koncerty często zamieniały się w abstrakcyjne spektakle a skrupulatnie stworzona przez niego muzyka, która miała oddawać kształt jego postaci, była prekursorska i do dziś za taką uchodzi. Plotki na jego temat, które pojawiały się tak często jak albumy Zappy starał się dementować, ale paradoksalnie przynosiły mu spore zainteresowanie kolejnych pokoleń słuchaczy.
„Prawdziwy Frank Zappa”, jak głosi tytuł wzbudzonej po latach do druku i na nowo przetłumaczonej autobiografii muzyka, sugeruje nam przedstawienie obrazu Zappy, który faktycznie będzie prawdziwy. Powstaje jednak pytanie, dla kogo będzie prawdziwy? Z pewnością dla samego Zappy. W książce od samego początku zagłębiamy się w świat jego dzieciństwa i dorastania, które stanowi dla czytelnika swoistą lekcje historii powojennej Ameryki. Mamy idealnie przedstawiony obraz nędzy lat pięćdziesiątych oraz sceny wiecznej tułaczki za pracą wspomaganą lękami za czającą się nieustannie kolejną wojną. Dostajemy także barwne opisy ówczesnej rzeczywistości oczami ciekawskiego dziecka. Mały Frank ekscentryczny był już od samego początku. Z wiecznej nudy zaczyna interesować się chemią, ale przede wszystkim jej praktyczną częścią, czyli wybuchami. Nuda pozwala jednak zbliżyć się do muzyki, która przy odsłuchu potrzebuje czasu. Zappie czasu na poznawanie muzyki od Antona Weberna po marginalny wtedy Rhythm and blues, zaczyna w końcu brakować. Tworzenie związków chemicznych zamienia z powodzeniem na tworzenie związków muzycznych (przy jednoczesnym zawieraniu związków miłosnych…).
Po poznaniu „związkowej” działalności Franka Zappy w drugiej i dłuższej części jego autobiografii, poznajemy jego światopogląd. Z tej części wyłania się Zappa, jako baczny obserwator swojego otoczenia, polityki i religii. O ekscentrycznym obrazie muzyka, przestajemy pamiętać, kiedy w swych zagmatwanych wywodach, odkrywamy człowieka o bezkompromisowej oraz inteligentnej naturze, który trafnie potrafi nazywać niepokojące zjawiska zachodzące w dziedzinach kultury, nauki i każdej religii. Pomimo prawie trzydziestu lat od jego odejścia, wiele problemów, które porusza, doskwiera nadal społeczeństwu nie tylko Ameryki, ale także i Europy. Trudno przecież nie zgodzić się np. z twierdzeniem, że polityka to czasem odłam branży rozrywkowej…
Jak rozpocząć znajomość z Frankiem Zappą? Jakub Kozłowski, autor polskiego przekładu, w przedmowie sugeruje by w jego przypadku, przygodę z artystą zacząć w sposób mniej konwencjonalny. Warto przeczytać książkę i dopiero w trakcie posiłkować się albumami wzmiankowanymi w tekście autobiografii. Rzeczywiście poznawanie muzyki artysty tak nietuzinkowego, staje się przy tym rozwiązaniu największą przyjemnością. Wyśmienita muzyka (chociaż niekiedy trudna), nigdy się przecież nie zestarzeje, a że wąs wraca podobno do łask, warto przyjrzeć się temu, co się za nimi kryje.
Franciszek Walerych
Od przyszłego poniedziałku przez tydzień na naszej antenie, będą prezentowane fragmenty autobiografii Franka Zappy w „Tytule Tygodnia” po godzinie 14:15.