NA ANTENIE: NO MORE LIES/THE MOODY BLUES
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Marcin Żyski dla RNL Aliny Dragan: Dzień z życia

Publikacja: 29.08.2022 g.17:50  Aktualizacja: 29.08.2022 g.17:51
Wielkopolska
"Tematem tygodnia" w portalu Radionewsletter.pl jest aktualnie opowieść o Radiu Poznań, przynajmniej w zdecydowanej większości. Jej bohaterem nazwany "radiowcem wielofunkcyjnym" Marcin Żyski. Dzięki zaproszeniu redaktorki naczelnej Aliny Dragan, której głos znają dobrze słuchacze list przebojów Trójki i Merkurego w latach 90., mają Państwo okazję zajrzeć do redakcji muzycznej Radia Poznań i nie tylko.
marcin żyski rnl - radionewsletter.pl
Fot. radionewsletter.pl

Oto całość tekstu, który znaleźć można na stronie RNL.PL:

"Pytanie na początek: czy radiowiec z ćwierćwiecznym stażem może jeszcze żyć i oddychać radiem, być radiowcem podekscytowanym, wciąż nadgorliwym, wypełniającym radiem swój dzień? Moja odpowiedź: tak, np. jeżeli zajmuje się w radiu nie jedną działką, a kilkoma.

Tak jest aktualnie w moim przypadku - prowadzę w Radiu Poznań poranki, układam playlisty, zajmuję się promocją audycji na Facebooku oraz przeprowadzam cotygodniowe wywiady z polskimi i światowymi gwiazdami muzyki (zapraszam wszystkich w każdą sobotę od 16!).

To ostatnie zajęcie, zintensyfikowane od początku pandemii, to prawdopodobnie najbardziej satysfakcjonująca i podniecająca rzecz, jaka zdarzyła mi się w historii mojej przygody z radiem w ogóle. Ekscytuję się jak małe dziecko, gdy z ekranu komputera uśmiechają się do mnie Tom Jones, Jon Anderson z Yes, Ian Paice oraz Don Airey z Deep Purple czy Fish z Marillion; gdy telefon odbierają słynne kobiety: Bonnie Tyler, Melissa Etheridge, Sharon Spiteri z Texas, Skin ze Skunk Anansie, Lisa Gerrard, Imany albo LP; gdy słyszę, że jestem pierwszym polskim "wywiadującym" takie legendy lat 70., jak: Al Stewart, Gilbert O'Sullivan, Steve Harley z Cockney Rebel czy David Paton z Pilot i Alan Parson Project, albo gdy po drugiej stronie Zooma odzywa się nagle Pat Metheny...

Żeby było jasne - niekoniecznie mniejsze emocje targały mną podczas rozmów z naszymi, rodzimymi legendami: Krystyną Prońko, Zdzisławą Sośnicką, braćmi Zielińskimi ze Skaldów, Markiem Bilińskim, Tadeuszem Woźniakiem, Józefem Skrzekiem, Janem Borysewiczem, nieodżałowanym Romualdem Lipko. Zresztą, emocje w tym przypadku pojawiają się nie tylko w trakcie przeprowadzania rozmowy, o czym pozwolę sobie napisać więcej na koniec.

Ale po kolei. Skoro rozmawiamy o “Dniu z życia”, wróćmy do codziennej rzeczywistości. Zanim każdego roboczego dnia tygodnia rusza u mnie “radiowa machina”, mam jedną dosłownie chwilę dla siebie. Jedną, krótką, ale ile dającą radości! To medytacja nad kanapką  Trwa minutę, może dwie, dwie i pół. Nie wiem, czy powinienem o tym pisać, bo to dosyć intymna sprawa, ale pierwsze, co robię każdego dnia, to wyskakuję z łóżka w sypialni, żeby… położyć się za chwilę na kanapie. Z kawałkiem chleba. Chleb na zakwasie, z mąki żytniej wieloziarnistej, własnego wypieku, najczęściej z masłem i żółtym serem. Zamykam oczy (wiem, że to niebezpieczne, ale najwyraźniej lubię balansować na krawędzi!) i delektuję się na spokojnie każdym kęsem, próbując nie myśleć jeszcze o pracy ani o niczym innym. Polecam każdemu, warto wstawać choćby dla tego momentu, piękna sprawa. Jeszcze piękniejszy jest moment zajrzenia do pokoju śpiącego syna - wchodzę tak już codziennie od 15 lat, by sprawdzić, czy nie trzeba go przykryć. A tak naprawdę po to, żeby na niego popatrzeć, choćby przez 2 sekundy.

W drodze do radia tak naprawdę jestem już w radiu - testuję w aucie, jak wypada polskojęzyczna playlista między 5 a 6. To codziennie, duże wyzwanie, by zawsze była inna, różnorodna, zgrabnie płynąca i bezkolizyjnie przechodząca między piosenkami z sześciu różnych dekad (czasem nawet siedmiu, bo może się przytrafić coś z lat 50. albo nawet 30.). To ciekawy moment dnia, bo widzę wyraźnie dookoła, że świat przecież jeszcze smacznie śpi, a mnie zdarzają się już pierwsze wzruszenia czy zachwyty - albo z powodu piosenki albo z powodu pięknego wschodu słońca. Czasem obu.

Następnie 3 godziny “Radioranka ze słuchaczami”, podczas którego sporo z nimi rozmawiam, czasem prowadzę z nimi fragmenty audycji, czytam ich SMS-y, organizuję im konkursy. Jednocześnie jako szef muzyczny modyfikuję na bieżąco wcześniej przygotowaną playlistę, by była jeszcze ciekawsza, jeszcze bardziej urozmaicona, kolorowa.

Ta sama idea przyświeca mi przez kolejne 3 godziny, które spędzam już bez słuchaczy, przeważnie bez nikogo. Taki spokój i skupienie jest bardzo potrzebne przy układaniu playlisty Radia Poznań, bo zgodnie z naszymi założeniami każda z kolejnych playlist musi być zupełnie inna od poprzednich. Pełna piosenek, których nasi stali słuchacze dawno nie słyszeli, a nawet takich, których jeszcze nigdy na antenie nie było (uzupełnianie bazy muzycznej trwa bowiem nieustannie). A propos wspomnianych założeń i ich realizowania - nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nie dyrektor anteny Arek Kozłowski, który czuje muzyczną misyjność i potrzebę różnorodności i który uczestniczy w selekcji piosenek trafiających na playlistę Radia Poznań.

To trochę jak całodobowa audycja autorska - najlepiej, gdyby na 10 piosenek w godzinie każda pochodziła z innego gatunku muzycznego. Proszę sobie wyobrazić, jakie to przyjemne zajęcie dla kogoś, kto całym sercem kocha każdą dobrą piosenkę, każdą dobrą melodię, bez względu na szufladę stylistyczną! Tak, jestem szczęściarzem, że mogę najciekawsze naszym zdaniem kompozycje wszech czasów codziennie ze sobą zestawiać. Codziennie wspaniałe, codziennie inne. A przy okazji w tym samym czasie słuchać, jak przygotowany wcześniej zestaw wypada na żywo w połączeniu z warstwą słowną, którą przed południem serwuje z gracją mój ulubiony duet Sławek Bajew i Ania Jaworska.

Jestem szczęściarzem również pod innym względem - siedząc w redakcji muzycznej nie tylko układam playlisty, wrzucam zapowiedzi ciekawych audycji na Facebooka, czy organizuję/tłumaczę wywiady. Oprócz tego wszystkiego mam dookoła siebie wymarzone towarzystwo - żywe legendy Radia Poznań (do 1993 i od 2017) i Radia Merkury. To m.in. wieloletnie i nieocenione pod każdym względem autorki audycji z muzyką klasyczną: Alina Kurczewska (w radiu od 1977) i Ewa Mikołajewska (od 1973), wieloletni szef muzyczny Ryszard Gloger (w radiu od 1967) oraz będąca szefową redakcji kulturalnej przez 3 dekady Grażyna Wrońska (od 1965!). Plus najmłodszy w tym towarzystwie, zajmujący się listą przebojów od roku 1995 Kamil Król. Czasami trudno się skupić na pracy, bo z każdą z tych osób można by przegadać całe popołudnie.

Skoro mowa o popołudniu, to kończąc wątki radiowe dodam jeszcze, że (oczywiście!) wracając z pracy sprawdzam, jak w aucie brzmi popołudniowa playlista, natomiast z chwilą wejścia do domu staram się niczym przez magiczne lustro przejść do innego świata. Świata, gdzie królują żona i syn oraz… ich Spotify’owe playlisty. Playlisty, od których staram się trochę uciekać do pokoju z książką albo lasu z rowerem. Nie dlatego, że mi nie odpowiadają, ale ponieważ po 10 czy 11 godzinach słuchania piosenek z Radia Poznań (na szczęście codziennie innych :)) mój umysł potrzebuje odmiany w postaci śpiewu ptaków albo całkowitej ciszy. Chyba, że akurat mam wenę do kompozycji własnych, wtedy tworzę albo ulepszam swoje własne piosenki (ostatnia z nich “To nie byłem ja”, wydana jako The Hmmms, ukazała się u Błażeja Króla w Tygrysy Records w maju, na przyszły rok szykujemy cały album).

Pozwólcie, że zakończę wątkiem będącym tu klamrą, czyli zagranicznymi wywiadami, które często zaczynam od słów: “Jezu, to naprawdę ty? Słucham twojej muzyki i znam twój głos całe moje życie!”. Nierzadko bowiem to one zajmują mi popołudnie i wieczór, wszak żeby porozmawiać z żyjącymi w Stanach Tomem Jonesem, Jasonem Mrazem, Alem Stewartem, Gary’m Numanem, Patem Methenym, Joe Satrianim, Robinem Zanderem z Cheap Trick, Laurim z The Rasmus, LP czy Mattem Duskiem (tu akurat Kanada) musiałem czekać do godziny co najmniej 19-ej. Wcześniejsze kilka godzin poświęcając na porządne przygotowanie się do rozmowy.

Czy już wspominałem, że również inne aspekty takiego wywiadu potrafią być ekscytujące? Moment, gdy menedżer Los Lobos po kilku godzinach odpowiada, że “nie ma sprawy’, gdy nagle pisze do ciebie agent ukochanego King Crimson, gdy po wielu miesiącach prób odzywają się menedżerowie Chrisa Normana, Ala Stewarta albo Mike’a Scotta od The Waterboys. Gdy okazuje się, że Lauri zapytał w moim imieniu o wywiad jego aktualnego współpracownika Desmonda Childa, a ten akurat jest na wakacjach w Grecji i chętnie porozmawia. Nie wspominając o tych teoretycznie żmudnych, a tak naprawdę przyjemnych godzinach przygotowań, podczas których oprócz słuchania świetnej muzyki czytam wcześniejsze wywiady z artystami, poznając ich z każdą chwilą coraz bliżej.

Może to o to “poznawanie bliżej” chodzi najbardziej? Może w pewnym wieku to właśnie o LUDZI chodzi najmocniej? Tych sławnych po drugiej stronie Zooma, ale też tych siedzących obok w redakcji, kolegów i koleżanki ze studia, z korytarza, słuchaczy po drugiej stronie radioodbiornika? Cieszę się, że ten świat wciąż żyje. Dziękuję za doczytanie do końca i życzę spełnienia choćby jednego marzenia, radiowego albo osobistego. Najlepiej obu. Do usłyszenia.

Marcin Żyski".

https://www.radiopoznan.fm/n/gbjRla
KOMENTARZE 0