NA ANTENIE: Wieczór z Radiem Poznań
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Czy zmiany w systemie emerytalnym okażą się korzystne dla pracowników?

Publikacja: 02.07.2019 g.11:42  Aktualizacja: 02.07.2019 g.11:46
Kraj
1 lipca w największych polskich firmach ruszyły Pracownicze Plany Kapitałowe. Czy zmiany w systemie emerytalnym okażą się korzystne dla pracowników? Jak PPK wpłynie na polską gospodarkę? Czy nie grozi nam "powtórka z OFE"? Odpowiedzi na te pytania udzielił gość Kluczowego Tematu, prof. Politechniki Poznańskiej, dr hab. Marek Szczepański.
kasa polski złoty pieniądze banknoty - Wojtek Wardejn
/ Fot. Wojtek Wardejn

P.T. Dzień dobry Państwu, Piotr Tomczyk. Już wczoraj 1 lipca w największych polskich firmach ruszyły Pracownicze Plany Kapitałowe i właśnie na temat PPK będziemy rozmawiali w dzisiejszym "Kluczowym Temacie". Gościem naszej audycji jest profesor Politechniki Poznańskiej dr hab. Marek Szczepański. Dzień dobry.

M.S. Witam.

Panie profesorze po co nam PPK? Do czego to jest nam potrzebne i jak to będzie działało?

Przede wszystkim do tego, że hojność publicznego systemu emerytalnego będzie coraz mniejsza, a to jest związane z demografią; coraz więcej osób w wieku poprodukcyjnym w relacji do osób w wieku produkcyjnym i nie tylko nasz system publiczny emerytalny, ale w innych krajach po prostu nie będzie w stanie zapewnić godziwych emerytur. Przewiduje się, że emerytury za 20-30 lat to stopa zastąpienia, czyli realacja emerytury do ostatnich dochodów - to może być 40 procent, a nawet tylko 30 procent, czyli powstaje potężna luka finansowa, którą trzeba zapełnić m.in. poprzez dodatkowe oszczędności emerytalne. Ten system jest systemem zakładowym, grupowym, który służy długoterminowemu oszczędzaniu i daje realną szansę na zgromadzenie dodatkowych środków, które będą do dyspozycji w wieku 60 lat. Wtedy będzie można 25 procent wypłacić jednorazowo, a resztę przez 10 lat co najmniej, czyli jest to dodatkowe zabezpieczenie finansowe na starość, nie jest oczywiście idealne, ale lepiej mieć takie zabezpieczenie niż go nie mieć.

Jasna sprawa, ale w jaki sposób to będzie sfinansowane, kto za to zapłaci?

Można powiedzieć, że ten system będzie finansowany z trzech źródeł. Będą składki opłacane przez pracodawcę - co najmniej półtora procent pensji brutto, pracownika - 2 procent. Pracownik może dodatkowo zadeklarować 2 procent, czyli maksymalnie do czterech procent. Pracodawca jeżeli będzie mógł i chciał, również dodatkowo 2 i pół procent - maksymalnie osiem procent. Podejrzewam, że większość to będzie półtora procent i dwa procent. Do tego dochodzi dopłata tzw. powitalna pochodząca z funduszu pracy, umownie od państwa - powiedzmy 250 złotych na początek i 240 złotych po każdym roku oszczędzania. Mówiąc najprościej, dzięki temu można więcej zaoszczędzić niż samemu, bo pieniądze pochodzą z trzech źródeł. Poza tym tu jest zastosowany ciekawy mechanizm automatycznego zapisu, który bazuje na ekonomii behawioralnej sprawdził się w Nowej Zelandii i Wielkiej Brytanii. Chodzi o to, że pracownik zostaje automatycznie zapisany do programu od 18 lat, ma prawo się wypisać, ale jest nadzieja, że większość pozostanie, to jest taki mechanizm z jednej strony inercji, a z drugiej też niechęci do strat - jak już się widzi, że te składki od pracodawcy wpływają i jest część od państwa to żal trochę z tego rezygnować. Tym bardziej, że wprowadzono pewne zachęty, ale też boźdce, które działają w drugą stronę, mianowicie jeżeli pracownik rezygnuje po jakimś okresie oszczędzania, to trzydzieści procent składki musi oddać pracodawcy, a to trafia do ZUS-u, musi też oddać te wszysktie dopłaty pochodzące od państwa, czyli jest to pewna awersja do straty.

Czyli dla pracownika jest to rzecz opłacalna, bo jednak część wpłaca pracodawca, poza tym te prezenty przekazuje pracownikom państwo - tak nazwijmy te zachęty, a jak w takim razie z pracodawcą? Rozumiemy, że on będzie na tym stratny.

Jest to na pewno dodatkowy koszt dla pracodawcy, ale ten koszt może sobie wliczyć w koszt uzyskania przychodu. Z drugiej strony pracodawca może wykorzystać również PPK do budowania lojalności pracowników, czyli np. zaoferować pracownikom, którzy dłużęj u niego pracują składkę dodatkową. Poza tym pracodawcy co jakiś czas dokonują podwyżek płac i można powiedzieć także, że te 1,5 procent to jest to obciążenie, ale z drugiej strony jest to też inwestycja we własnych pracowników, więc w kapitał ludzki, który jest najważniejszy w firmie. W innych krajach też funkcjonuje taki mechanizm, gdzie składka jest wpłacana przez pracodawcę do systemu emerytalnego, czasami są różne ulgi podatkowe. My mamy dopłąty bezpośrednie, które moim zdaniem sprawdzają się nawet lepiej, są bardziej motywujące niż możliwość odpisania. Proszę zauważyć, że dotychczasowy trzeci filar w Polsce - zupełnie dobrowolny rozwija się w Polsce słabo, istniejące od 1999 roku pracownicze programy emerytalne - w pełni dobrowolne dla pracodawców skupiają zaledwie ponad 400 tysięcy pracowników, czyli to jest 2,6 procent ogółu pracujących znikomych odsetek, oszczędności w IKE mimo, że tam są rózne zachęty podatkowe, to jest tylko parę procent ogółu pracujących, czyli można powiedzieć, że generalnie ok. 90 procent w ogóle dodatkowo nie oszczędza na emeryturę.

Wróćmy jeszcze do sprawy tych istniejących systemów, bo przecież ciągle mamy OFE i okazuje się, że PPK w jakiś sposób to zastępuje. Czy nie ma tutaj ryzyka ponowne upaństwowienia naszych pieniędzy (bo przecież OFE też kiedyś było przedstawiane jako pieniądze prywatne), czy to jest inne rozwiązanie niż OFE, bezpieczniejsze dla pracownika, czy grozi nam powtórka?

To jest coś innego niż OFE, bo do OFE trafiały składki, które były kierowane do publicznego systemu emerytalnego w ramach ubezpieczenia społecznego. Oczywiście te reklamy OFE z 1999 roku - obiecywano, że są to prywatne oszczędności, że to miała być zaleta, przesadzone, nadmierne oczekiwania - bo jeżeli tę samą składkę dzieli się między dwie metody finansowania, to z tego nie przybędzie dodatkowych oszczędności. Okazało się, że długoterminowa stopa zwrotu z inwestycji OFE mniej więćej była podobna do waloryzacji w ZUS-ie, natomiast tutaj to są prywatne oszczędności. W samej ustawie o PPK w art. 3 jest wyraźnie mowa o tym, że są to prywatne oszczędności, czyli w każdej chwili można je wycofać - również w fazie oszczędzania, potem w fazie wypłat jednorazowo 25 procent lub przez dziesięć lat w ratach, ale jak ktoś się uprze, to będzie mógł od razu wypłacić całość, tylko, że wtedy płaci podatek od zysków kapitałowych, a więc pełny dostęp do tych pieniędzy w przeciwieństwie do OFE, gdzie nie można było wyciągnąć tych środków, także status prawny jest inny. Jest szereg zabezpieczeń, które moim zdaniem gwarantują, że nie powtórzy się taka sytuacja, że w momencie jak widzimy, że ta świnka z oszczędnościami się zapełnia, to ktoś przyjdzie, rozbije i zabierze.

Jest to opłacalne dla pracownika, a w jaki sposób PPK działa na gospodarkę, jaki może być efekt dla całej gospodarki?

Rzeczywiście są też pewne ryzyka związane z tym systemem, bo to są normalne inwestycje na rynku kapitałowym, czyli raz może być większy zwrot, raz mniejszy - nawet może być możliwa strata, ale długoterminowo - jak wskazują doświadczenia; zarówno nasze, jak i innych krajów, jest to opłacalne, a dla gospodarki bardzo potrzebne, ponieważ mamy zbyt małą stopę oszczędności krajowych. Ten program jest zresztą częścią strategii na rzecz odpowiedzialnego rozwoju, krótko mówiąc chodzi o to, żeby wygenerować więcej krajowych oszczędności, które mogą zamienić się w inwestycję. PPK będą inwestować w różne papiery wartościowe: dłużne i udziałowe, więc spółki notowane na giełdzie wspierając w ten sposób gospodarkę, ale przede wszystkim jest to forma długoterminowych oszczędności, których bardzo brakuje w Polsce. Krótko mówiąc, brakuje rodzimego kapitału i trzeba go budować. Trzeci filar jak widać jest niewystarczający, ja może podam tylko jeden przykład. W Zakładowych Systemach Emerytalnych w Holandii wartość aktywów to 140 procent PKB, a u nas wszystko razem poniżej jednego procenta, czyli jest to bardzo potrzebne.

Wchodzimy w nowy system z nadzieją, że będzie on opłacalny zarówno dla pracowników, jak i dla polskiej gospodarki. Gościem "Kluczowego Tematu" był prof. Politechniki Poznańskiej - dr hab. Marek Szczepański. Dziękuję bardzo.

Dziękuję.

https://www.radiopoznan.fm/n/rzP1ue
KOMENTARZE 1
W G
Wyborca 02.07.2019 godz. 17:09
Kilka dni temu media obiegła informacja o zapowiadanych na niespotykaną do tej pory skalę podwyżkach ZUS dla przedsiębiorców od 2020r. RP pisało nawet o niedomówieniach w sprawie podniesienia składek ZUS. A ja się pytam o jakie niedomówienia RP chodzi? Czyż nieprawdą jest, że ZUS od nowego roku będzie wynosił ok.1500zł/miesięcznie? Czyż nieprawdą jest, że będzie to jednorazowo najwyższa podwyżka w dziejach ZUS i osiągnie ok.200zł miesięcznie?

Rząd się tłumaczy, że podwyżki są spowodowane wzrostem średnich wynagrodzeń, na podstawie których obliczane są składki ZUS. Rząd tłumaczy to również dobrobytem pracowników i wzrostem ich zamożności. Może i tak, tylko czyjej? Co wzrost wynagrodzeń pracowniczych ma wspólnego ze wzrostem dobrobytu drobnych przedsiębiorców? Czy oni zarabiają z tego tytułu więcej? Czy drobni przedsiębiorcy mają więcej w kieszeni skoro rząd zmusił ich do podniesienia minimalnych wynagrodzeń? Nie, nie mają więcej tylko mniej a na dodatek teraz jeszcze rząd zmusi ich do odprowadzania za siebie najwyższych składek w dziejach ZUS 1500zł/mies. na dodatek obliczanych od średniego wynagrodzenia, które rzadko który szeregowy pracownik widzi, bo średnią zawyżają stanowiska kierownicze dużych firm! A co na te drakońskie podwyżki ZUS mają powiedzieć jednoosobowe mikro firmy, których nawet nie stać na zatrudnienie pracownika? Tych jednoosobowych firm mamy w Polsce bardzo dużo i te firmy PIS skazuje na ubóstwo albo wręcz bankructwo! Już teraz samozatrudniający się w jednoosobowej firmie pracuje na opłaty 3 tygodnie w miesiącu (ZUS, podatek, podatek VAT, czynsz, prąd, ogrzewanie ...) a jak chce pójść na kilka dni urlopu albo zachoruje to zamyka firmę i ma tyły!!! Co będzie po podwyżkach ZUS?

Pytam się Pana premiera Morawieckiego gdzie jest ta jego pomoc w rozwoju drobnej przedsiębiorczości? A tak, pamiętam mówił coś o "małym zusie". Tylko niech pomyślę, kogo ten "mały zus" obejmuje, no może sprzątaczkę której zapleczem jest mop i wiadro z wodą, może studentkę co po wykładach zaopiekuje się dzieckiem sąsiada czy udzielając korepetycje, bo już nikogo innego co prowadzi nawet najmniejszą firmę z kasą fiskalną ten "mały zus" nie obejmie skoro mały zus oblicza się od obrotu a nie od dochodu!!! "Mały zus" był jedynie kiełbasą wyborczą mający dodatkowo na celu zmniejszenie szarej strefy. Choć wątpię żeby ktokolwiek z szarej strefy zdecydował zarejestrować firmę i wystawić się tym samym na kontrolę.
No ale co ma zrobić biedny rząd PIS skoro naobiecywał ludziom 500+ żeby nie przegrać wyborów, a teraz brakuje mu pieniędzy na zasiłki i dalsze rozdawnictwo? Oczywiście trzeba sięgnąć do kieszeni podatników i to najlepiej do kieszeni tych co są za mali żeby kombinować i jednocześnie do tych którzy najwięcej wnoszą do budżetu -czyli do drobnych przedsiębiorców!
Panie Morawiecki, nie o taką Polskę walczyłem i nie na taką Polskę głosowałem!!! Wybory jesienne się zbliżają, więc może czas zmienić preferencje wyborcze, a nas drobnych przedsiębiorców jest całkiem sporo!
Panie Morawiecki nie wolno obcinać gałęzi na której się siedzi, bo można z wysoka spaść na d...!!!