NA ANTENIE: FLYING IN A BLUE DREAM/JOE SATRIANI
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

Potrzebujemy głosu z przeszłości

Publikacja: 12.08.2019 g.23:04  Aktualizacja: 12.08.2019 g.23:05 Piotr Świątkowski
Wielkopolska
Pamiętniki nie są marginesem historii – przekonuje prof. Violetta Julkowska, autorka książki „Historie rodzinne. Narracje – narratorzy – interpretacje”.
Historie_rodzinne_okladka - Instytut Historii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Oficyna Wydawnicza Epigram
Fot. Instytut Historii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Oficyna Wydawnicza Epigram

Nie raz w Radiu Poznań emitowaliśmy wspomnienia i pamiętniki. Nie mamy pewności, że ich autorzy piszą prawdę.

W przypadku relacji świadków historii zaczynamy obracać się w przestrzeni pamięci, nie w przestrzeni historii. Historycy podchodzą do wspomnień, dzienników i pamiętników nieufnie. Najpierw muszą zostać zbadane. Wspomnienia sięgają wprost do przeszłości. Dotykają tkanki, której historia, z racji swoich krytycznych obowiązków, dotyka rzadko.

Pamiętniki mają ogromną moc rażenia.

Tak było z pamiętnikami Jana Kilińskiego w XIX wieku. Szewca rodem z Trzemeszna, bohatera insurekcji kościuszkowskiej. Gdy dostał się do niewoli, szczegółowo opisał wydarzenia, w których brał udział. Nie ujrzałyby światła dziennego, gdyby nie Edward Raczyński, który wydał ten tekst. Pamiętniki Kilińskiego były niezwykle popularne tuż przed wybuchem powstania listopadowego. Były inspiracją, której Polacy bardzo wtedy potrzebowali. Potrzebowali głosu z przeszłości, który mówi, że można podjąć walkę. Pamiętniki Kilińskiego miały dziewiętnaście wydań.

Uczymy się o germanizacji, a tymczasem ze wspomnień zwykłych ludzi dowiadujemy się o dobrych sąsiedzkich relacjach Polaków i Niemców. Ktoś może zapytać: jaka jest prawda o okresie zaborów?

Z jednej strony mamy wielkie syntezy. Widzimy w nich historię z lotu ptaka. Z drugiej strony mamy historię mikro. Historię rodziny, regionu. Dawno zauważono, że historia patrząca globalnie nie ma w sobie człowieka, podmiotu i przestaje być interesująca dla zwyczajnych odbiorców.

Ciekawi nas kto kogo we wsi zdradził i oszukał. Jak ludzie żyli na co dzień.

Świetnie widać to w aktach sądowych, które ujawniają skomplikowaną relację osobową w miejscowości. W ten sposób powstała „Montaillou: wioska heretyków”. Widzimy wioskę w Pirenejach w XII wieku. Życie tych ludzi jest przejmujące. To głos z przeszłości.

Głosy z przeszłości potrafią zmieniać swoje brzmienie. Kilka lat temu zachwycaliśmy się epopeją Żołnierzy Wyklętych. Dziś nie brakuje głosów potępienia drugiej konspiracji. To samo dzieje się z powstaniem warszawskim. Kiedyś był to bohaterski zryw, a dziś widzi się w nim niepotrzebny rozlew krwi.

Każde pokolenie pisze własną historię. Może nie od nowa, ale nadaje jej współczesną perspektywę. Teraźniejszość patrząc na przeszłość zawsze zakłada okulary. Tak jakbyśmy składali przeszłości zapotrzebowanie. Potrzebujemy z przeszłości pewnych wątków. Zadajemy jej konkretne pytania. Inną sprawą jest to, w jaki sposób przeszłość ma pomóc nam iść do przodu.

Obserwujemy ten marsz do przodu. W imię nierozdrapywania ran pisz się, że wojnę wywołali nie Niemcy, ale naziści.

Tak się składa, że uczestniczę w pracy nad polsko-niemieckim podręcznikiem do historii. Jest to projekt pod auspicjami rządu. Pracujemy od 2008 roku. Ta opowieść ma dwie pamięci historyczne: polską i niemiecką.

Mamy jeszcze naszą rację stanu.

Właśnie racja stanu każe podejmować wysiłek pracy z Niemcami, bez względu na to, jak się układają relacje polityczne. Kolejne ekipy rządzące przychylnie podchodzą do naszego projektu.

Jak pogodzić spojrzenie Niemców i Polaków na historię II wojny światowej?

Podręcznik pozwala uczniom na dyskusję. Praca z książką wymaga od nauczyciela dużego wysiłku. To nie jest łatwy podręcznik. Nie unikamy w nim kontrowersyjnych opinii, tekstów. Nie ma w nim gotowej wykładni.

A jeśli uczeń zapyta nauczyciela pracującego z tym podręcznikiem: czy Polacy w czasie wojny byli antysemitami? Czy wydawali, czy ratowali Żydów?

Wtedy nauczyciel może odwołać się do historii regionalnej, lokalnej. Właśnie do pamiętników i wspomnień. Młody człowiek zobaczy wtedy, że przed wojną w polskich miastach i miasteczkach żyli obok siebie Polacy, Niemcy i Żydzi. Żyli razem przez stulecia. Odnajdywali swoje miejsce w świecie. Możliwe były mieszane małżeństwa, konwersje religijne. Sięgajmy do historii regionalnej, nie tylko tej wielkiej, politycznej. Nie szukajmy prostych odpowiedzi. Nie patrzmy na historię wyłącznie z lotu ptaka.

Violetta Julkowska, Historie rodzinne. Narracje – narratorzy – interpretacje, Instytut Historii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Oficyna Wydawnicza Epigram

https://www.radiopoznan.fm/n/tM0QnY
KOMENTARZE 1
Daniel Nowicki
Daniel Nowicki 13.08.2019 godz. 11:50
Bardzo fachowa i potrzebna publikacja.