NA ANTENIE: LUBIE WIOSNE/ANDRZEJ ROSIEWICZ
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Putin, no bo kto?

Publikacja: 28.05.2021 g.08:01  Aktualizacja: 27.05.2021 g.23:04
Świat
Felieton Aleksandry Rybińskiej.
protest białoruś poznań - Wojtek Warden
Zdjęcie ilustracyjne (archiwum). / Fot. Wojtek Warden

Trzeba kontynuować dialog z Rosją, by Aleksander Łukaszenko opuścił stanowisko(...), a Białoruś, ostatnia dyktatura w Europie, stała się wreszcie demokracją

 – tak minister ds. europejskich Francji Clément Beaune skomentował niedzielne przechwycenie przez białoruski reżim samolotu linii Ryanair i zmuszenie go do lądowania w Mińsku. Wszystko po to, by móc zatrzymać podróżującego nim opozycyjnego dziennikarza Ramana Pratasiewicza i jego partnerkę Sofię Sapiegę. Należy pochwalić pana ministra za to, że trafnie zidentyfikował Kreml jako ośrodek mający największy wpływ na Łukaszenkę. Tylko skąd pomysł, że Władimir Putin chciałby wykorzystać ten wpływ by zamienić Białoruś w demokrację? Nikt nie jest chyba aż tak naiwny, nawet francuski minister, który chciał odwiedzić w Polsce strefy wolne od LGBT, których nie ma.

Należy więc przypuszczać, że chodziło o to by zastosować starą, wytartą formułę, stosowaną od lat przez Zachód wobec Rosji – wszystko jedno co nam zrobi, my oferujemy jej dialog. Appeasement ponad wszystko. Nawet wówczas gdy na to nie zasługuje. A nie ulega kwestii, że Rosja miała swój udział w uprowadzeniu samolotu Ryanair. Pratasiewicz był najprawdopodobniej inwigilowany przez służby specjalne Białorusi i Rosji podczas pobytu w Grecji, gdzie towarzyszył opozycyjnej polityk Swiatłanie Cichanouskiej. Na udział rosyjskich służb specjalnych w porwaniu maszyny wskazują także informacje o pasażerach, którzy nie wrócili na pokład samolotu, gdy pozwolono mu na dalszy lot z Mińska do Wilna. Łukaszenka sam, bez wsparcia Kremla, nie zdecydowałby się zresztą na tak prowokacyjną akcję, która pasuje jak ulał do modus operandi Kremla, czyli testowania granic Zachodu, a także wystawiania jego jedności na próbę. Unia Europejska nie ma w końcu wspólnej polityki zagranicznej, a o jednolite stanowisko często trudno. Szczególnie jeśli chodzi o wektor wschodni.

Zapewne dlatego przywódcy unijni postanowili nie pochylać się nad udziałem Kremla w – jak podkreślili – akcie terroryzmu państwowego - i skupili się na Białorusi. Podczas unijnego szczytu Rady Europejskiej w poniedziałek nałożyli kolejne sankcje na reżim Łukaszenki, w tym zakaz przelotów przez przestrzeń powietrzną krajów Unii Europejskiej dla samolotów białoruskich linii lotniczych oraz uniemożliwienie im dostępu do portów lotniczych w krajach Wspólnoty. Przewidziano też sankcje gospodarcze oraz personalne dla członków reżimu. Kanclerz Niemiec Angela Merkel podkreśliła, że ścisłe powiązania między Mińskiem a Moskwą są unijnym przywódcom znane, ale ponieważ nie ma twardych dowodów na udział Rosji w uprowadzeniu maszyny Ryanair „postanowiliśmy pominąć tę kwestię”. Premier Grecji, skąd wyleciała maszyna z Pratasiewiczem na pokładzie, Kyriakos Mitsotakis, zadeklarował wręcz, że nie ma żadnych wskazówek na udział Rosji w tym incydencie. Prezydent Francji Emmanuel Macron podkreślił, że polityka sankcji ma swoje granice, jest nieefektywna, nie tylko wobec Białorusi, ale także Rosji. A bułgarski premier Rumen Radev ostrzegał przed wywieraniem zbyt dużej presji na Rosje, bo może to się okazać niebezpieczne, ponadto Rosja jest Zachodowi potrzebna, jeśli chodzi o politykę bezpieczeństwa, zwalczanie zmian klimatycznych czy pandemii Covid-19. Rosja zapędzona w róg, podkreślali unijni przywódcy, mogłaby się stać nieprzewidywalna. Na Zachodzie bez zmian, można by rzec, i na tym tle należy się zapewne cieszyć, że przywódcy UE zdecydowali się na nałożenie jakichkolwiek sankcji na Białoruś, a zakaz lotów bez wątpienia może się okazać bolesny. Pytanie tylko czy dla reżimu czy zwykłych Białorusinów, którym Mińsk i tak już mocno ograniczył swobodę poruszania się. Może to być więc tylko pierwszy krok, po którym powinny nastąpić kolejne, uderzające w gospodarkę Białorusi, choćby sektor naftowy.

Nie rozwiązuje to oczywiście szerszego problemu – co w ogóle zrobić z Białorusią? To, że dziś kraj jest na unijnej agendzie, nie oznacza, że będzie na niej także i jutro. Jesienne protesty na Białorusi dawno stłumiono, zaostrzenie represji dodatkowo osłabiło opór opozycji, i wydaje się, że zachodnia Europa uznała, iż podtrzymywanie politycznej presji nie ma sensu, bo na demokratyzacje Białorusi i tak obecnie nie ma szans. Niedzielne porwanie samolotu linii Ryanair zapewne było obliczone przez Kreml na pogłębienie izolacji Mińska i wpędzenie go w ramiona Moskwy. Wobec braku zdecydowania Zachodu Łukaszenka może więc osiągnąć swój cel - białoruscy opozycjoniści już nigdzie nie będą czuli się bezpiecznie, bo reżim pokazał, że nie zrezygnuje z ich dalszego ścigania, nawet jeśli będą przebywali na terytorium UE, i nie będzie stronił nawet od porywania samolotów. I nikt nic na to nie może poradzić. A dyskusje na temat sankcji – dla Moskwy czy Mińska - dalej będą dzieliły i osłabiały Zachód.

Podobnie jak kwestia Rosji, z którą Unia Europejska również nie wie co zrobić. Tym bardziej, że Kreml stosuje wobec Brukseli starą, sprawdzoną metodę „dziel i rządź”, nie wykazując chęci współpracy z UE, tylko co najwyżej z pojedynczymi krajami członkowskimi wspólnoty. Jedna z ofiar tej polityk, szef unijnej dyplomacji Josep Borrell, którego Kreml upokorzył podczas jego niedawnej wizyty w Moskwie, otrzymał zadanie opracowania do czerwca raportu o stosunkach z Rosją. Co znajdzie się w raporcie nie wiadomo, ale nietrudno przewidzieć jaka będzie jego konkluzja: a mianowicie konieczność kontynuacji dialogu. Borell sam to zasygnalizował, i wynika to także z przecieków z brukselskich kuluarów. Pozostaje pytanie po co w ogóle grać, jeśli się od początku odsłania wszystkie karty?

Aleksandra Rybińska

https://www.radiopoznan.fm/n/ccqeAC
KOMENTARZE 1
Piotr Pazucha
Pozhoga 28.05.2021 godz. 10:41
Zastanawiające jest to powtarzanie jak mantrę, że ten czy inny kraj ma być demokratyczny. Właściwie dlaczego? Co to, jakaś nowa pseudo-religia?
Demokracja to jeden z wielu ustrojów, ma sens w ograniczonej liczbie przypadków, w wielu innych sensu nie ma - np. nie ma sensu w krajach arabskich, w Rosji itd.