NA ANTENIE: Halo, kto do nas dzwoni?
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Miś, czyli rzecz o zapale i braku wytrwałości

Publikacja: 29.10.2021 g.09:52  Aktualizacja: 30.10.2021 g.08:54 Grzegorz Ługawiak
Poznań
Felieton Grzegorza Ługawiaka.
skrzynka pomoc menstruacyjna szkoła  - Hubert Jach
Fot. Hubert Jach

"Mieć rację godzinę wcześniej niż inni: przez godzinę być uważanym za element aspołeczny" ~ Antoine de Rivarol.

O tego "Misia" też nikt nie miał pytać? Jak inaczej wytłumaczyć to, że w dniu inicjowania akcji środowisk lewicowych, organizacja, która akcję współtworzy, nawet nie sprawdziła, jak skończyła poprzednia, w której brała udział?

"Misiem" w tym przypadku nazywam wszelkiego rodzaju punkty darmowego dostępu do środków higieny osobistej dla kobiet zaskoczonych przez menstruację. Jestem mężczyzną, ale potrafię sobie wyobrazić, co się wtedy czuje. Dlatego uważam, że idea miejsc z darmowym dostępem do środków higieny intymnej jest szczytna, ale moim zdaniem, sprzeczna z naturą człowieka. 

No, bo dlaczego tylko menstruacja? Czy nie jest dla ludzkości w XXI wieku hańbą, że realizacja innych podstawowych potrzeb higienicznych właściwie nie jest darmowa? Że w szklanych metropoliach z elektrycznymi autobusami nie ma gdzie za darmo zrobić siusiu? Każdy odpowie, że gdyby toalety były darmowe, nie byłoby jak o nie dbać. Skoro tak to działa z toaletami, to dlaczego ma działać inaczej w przypadku skrzynek z darmowymi podpaskami i tamponami? Nikt z organizatorów takich akcji, w uniesieniu nad własną pomysłowością i dobrocią, nie potrafi się z tym problem zmierzyć. 

W marcu tego roku przy poznańskim biurze posłanki Lewicy zawisła skrzynka z tamponami i podpaskami, nazwana "punktem pomocy okresowej". Pozwoliłem sobie wtedy napisać:

"...uważam, że "punkty pomocy okresowej" nie mają żadnego znaczenia praktycznego. Niebawem okaże się, że są puste, albo jakaś zaradna "osoba menstruująca" uczyniła z nich "darmowy, prywatny punkt pomocy okresowej".

Sympatycy lewicy wylali wtedy na mnie kubły pomyj nie rozumiejąc, że nie dyskutuję z fizjologią człowieka, a ubolewam nad ułomnością jego natury. Okazałem się prorokiem, choć to nie było trudne. W przestrzeniach miejskich pełno jest opustoszałych regałów na książki, ustawionych z myślą o darmowej wymianie, pustych półek na ubrania dla potrzebujących, czy apteczek pierwszej pomocy, bez złamanego plastra.

Niedługo po akcji wieszania skrzynki z podpaskami poprosiłem kolegę z innego miasta, gdzie podobna skrzynka też zawisła, o sprawdzenie jak się ona ma. Była pusta, bo jak poinformowali okoliczni mieszkańcy, pewna pani zrobiła sobie z niej darmową aptekę i wszystko, co do skrzynki wkładano, skrzętnie wybierała. Podobnie stało się niebawem ze skrzynką w Poznaniu. Zapomnieli o niej ci, którzy ją wieszali, ci, którzy mieli się nią opiekować, zapomniałem i ja. 

Do teraz, bowiem wczoraj z inicjatywy poznańskiej radnej wybranej z list lewicy w poznańskich szkołach zawisły skrzynki podobne do tej wieszanej w marcu. Przyznam, że byłem niemal pewny, że organizatorzy nowej akcji zadbali o to, żeby w dniu jej ogłaszania przynajmniej odkurzyć "punkt pomocy okresowej" na drzwiach posłanki i wypełnić go na powrót tamponami i podpaskami. Zapomniałem, że to "Miś", o którego nikt nie miał pytać i poprosiłem kolegę, by poszedł pod biuro posłanki i sprawdził stan skrzynki. Zdjęcia, które przyniósł, wprawiły mnie w osłupienie. Zamiast środków higieny osobistej znalazł puste butelki po wódce i piwie. Wygląda więc na to, że nawet lokatorka biura poselskiego nie zaglądała do skrzynki, której dała twarz i nazwisko. Jak mam w tej sytuacji myśleć, że marcowa akcja była robiona na poważnie? A obecna akcja w szkołach jest poważna, czy może skończy się tak jak poprzednia? Mam prawo o to zapytać?

Według radnej-pomysłodawczyni tego "Misia", pytać o niego nie wolno, czemu dała wyraz  w komentarzu pod naszym artykułem, nazywając nas "pismakami" i  sugerując, że nie posiadamy empatii i wrażliwości. Każdy, kto ma nas za troglodytów odmawiających dziewczynkom pomocy powinien wiedzieć, że w szkołach mają one awaryjny dostęp do środków higieny intymnej nie od wczoraj. Tampony i podpaski mogą znaleźć u szkolnych higienistek, a tam, gdzie ich nie ma, w sekretariatach. Co stoi na przeszkodzie, by ulepszyć ten system ze wsparciem miasta? No tak, tylko to nie jest już tak spektakularne, a "lud potrzebuje prawd naocznych, nie pojęciowych". (Rivarol)

Na akcję ze skrzynkami samorząd do końca roku przeznaczył ponad 30 tysięcy złotych. Co będzie w nowym roku? W związku z tym, że na razie nie ma dalszego finansowania obawiam się, że jeśli nie znajdą się sponsorzy, w całkiem nieodległej przyszłości także szkolne skrzynki znikną, albo pozostaną w wersji karykaturalnej, jak ta przy biurze poselskim. Uważam tak nie tylko z powodów finansowych. W akcji w szkołach bierze udział "akcja menstruacja", dokładnie ta sama, która widnieje na zdemolowanej skrzynce koło biura posłanki Lewicy, jako jej opiekun.

I nikt nie ma prawa się przyczepić, bo to jest miś społeczny, w oparciu o sześć instytucji, który sobie zgnije, do jesieni na świeżym powietrzu. I co się wtedy zrobi?
- Protokół zniszczenia.
- Zapamiętaj: Prawdziwy kapitał polityczny zbija się na drogich, słomianych inwestycjach.*

* "Miś" Stanisław Bareja (parafraza).

https://www.radiopoznan.fm/n/f0PPFK
KOMENTARZE 0