NA ANTENIE: TRUE/SPANDAU BALLET
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Klęska "tęczowych" aktywistów?

Publikacja: 11.06.2021 g.12:45  Aktualizacja: 11.06.2021 g.19:14 Grzegorz Ługawiak
Poznań
Felieton Grzegorza Ługawiaka.
flagi lgbt  - Pixabay
Fot. Pixabay

Druzgocący dla "tęczowych" aktywistów sondaż. Kilka dni temu poznaliśmy wyniki rankingu szkół przyjaznych LGBT+. W całym kraju wzięło w nim udział 22 tysiące uczniów. Ankieta miała pokazać, jak młodzież odbiera stosunek swoich placówek edukacyjnych do osób o odmiennej orientacji, czy identyfikacji płciowej. Wziąwszy pod uwagę, że w Polsce mamy około 2,5 mln młodych ludzi w wieku od 13 do 18 lat, czyli takich, którzy mogą być zainteresowani tą tematyką bardziej, niż dzieci z pierwszych klas, wynik nieco ponad 20 tysięcy uczestników jest dramatycznie słaby. To nawet nie 1 procent!

Ranking był starannie przygotowany, atrakcyjny dla młodzieży, z interaktywną mapą wszystkich szkół w Polsce, nagłaśniały go lewicowe media, nie dało się go nie zauważyć i co? I klapa. Moim zdaniem daje nam to prawo do zastanowienia się na ile tematyka LGBT+ w szkołach jest potrzebą uczniów, a na ile jest forsowana przez aktywistów.

Opisując wyniki rankingu Gazeta Wyborcza ubolewała, wraz z jego organizatorami, nad tym, że Poznania nie ma w pierwszej 10-tce, a przecież to "najbardziej tolerancyjne miasto w Polsce" oraz nad tym, że "tylko 26 procent tęczowych uczniów może liczyć na wsparcie ze strony kadry pedagogicznej".

Kim są "tęczowi uczniowie"? Rozumiem, że to młodzi ludzie o orientacji homoseksualnej oraz ich przyjaciele i znajomi. Jeśli to tylko oni brali udział w ankiecie, a wydaje się to naturalne, to możemy dość łatwo oszacować ilu uczniów w rzeczywistości dotyczy/interesuje tematyka LGBT+ w szkołach. Okazuje się, że w Poznaniu, jedynie w sześciu placówkach wypełniono po 20 ankiet. Daje to 120 osób na około 4 tysiące uczniów. To znaczy, że troje na sto dzieci jest zainteresowanych tematyką LGBT+. Nie wiem czy to dużo, ale prawie codziennie dowiaduję się, że to niemal kluczowa kwestia w wychowaniu młodzieży przez placówki edukacyjne, które wymagają w związku z tym bezzwłocznej interwencji "równościowej". Piszą o tym gazety (niektóre), dają pieniądze miasta (również niektóre), a młodzież chyba nie chce uznać, że problem jest realny. Jak inaczej mam rozumieć tak słabą frekwencję w tym rankingu?

Kilka miesięcy temu obserwowałem naradę dyrektorów poznańskich szkół poświęconą zajęciom równościowym. Zauważalna była nadaktywność niewielkiej grupy pedagogów rozgrzanych tematyką LGBT+ i milczące uczestnictwo ogromnej rzeszy pozostałych. Dałbym sobie rękę uciąć, że wyczuwałem ich sceptycyzm. Miałem potem okazję porozmawiać z nauczycielem, który nie jest entuzjastą wszelkiego rodzaju ingerencji psychomanipulacyjnych w szkołach. Powiedział mi, że tak w istocie jest - mamy w szkołach wąskie grono koryfeuszy nowego (nowoczesnego) porządku oraz resztę "zwyczajnych" pedagogów, którzy zmagają się z rzeczywistymi problemami związanymi z wykluczeniem.

Nie chcę być źle zrozumiany: problem z identyfikacją, czy orientacją płciową może i z reguły jest ogromnym dramatem dla młodych ludzi. Uważam, że należy im się wsparcie, ale w świetle wyników rankingu mam wątpliwości, czy to wsparcie jest realizowane w sposób właściwy. Czy zamiast pomocy, młodzież nie otrzymuje zobojętniającej ją, tęczowej propagandy? Jako ojciec nastolatków wiem, że są oni wyjątkowo wyczuleni na sztuczność i reagują na nią właśnie obojętnością.

To taki smutniejszy wniosek z rankingu. Mam też nieco bardziej optymistyczny. Może problem z wykluczeniem osób LGBT+ w szkołach jest wyolbrzymiony? (Piszę to z pełną wiedzą o konkretnych dramatach, ale pewne uogólnienia w czasie rozmowy o rzeszy 4,5 mln ludzi, bo tylu jest w Polsce uczniów, są nieuniknione). Jasne, że wiem o wyzywaniu się od "pedałów", ale także od "downów", "rudych", "grubych" i coraz częściej "biedaków". I tu nasuwa się to, co powiedział w programie Radia Poznań Paweł Wosicki, a co zostało oprotestowane już dwoma histerycznymi felietonami przez Gazetę Wyborczą.

Przy okazji rozmowy o mieszkaniu interwencyjnym dla osób LGBT+ wyraził on (nieco ironicznie) wątpliwość, czy aby takie mieszkanie nie należy się również "rudym" i "grubym". Gazeta wrzasnęła (dwa razy) z oburzenia, a tymczasem mamy ranking, z którego wynika, że może nie ma lepszych i gorszych "gorszych", a wykluczenie może dotyczyć każdego "innego".

Tę kwestię nieśmiało podnosili dyrektorzy szkół w czasie wspomnianej przeze mnie narady, ale nie bardzo mogli się przebić przez zachwyt miejskich urzędników nad szkołami nastawionymi na zajęcia tęczowe. Odniosłem wtedy wrażenie, że wykluczenie LGBT+ daje niektórym dorosłym, odpowiedzialnym za wychowanie młodzieży, kuszącą możliwość zwekslowania problemu wykluczenia par excellence, a to już jest nie fair wobec "rudych", "grubych" i "downów".

Z ust miejskiej urzędniczki mocno forsującej zajęcia równościowe w szkołach, a najwidoczniej rozczarowanej słabym zainteresowaniem placówek edukacyjnych, padł wtedy apel do dyrektorów, by "nie bali się Ordo Iuris". Może wcale się nie boją, a po prostu wiedzą czego potrzeba ich uczniom?

Mimo prawdopodobnych zarzutów o ukrytą, bądź jawną homofobię (chybionych), mam prawo wyrażać powyższe wątpliwości, podobnie jak inni publicyści. Także panowie W.*

*por. Gazeta Wyborcza.

https://www.radiopoznan.fm/n/Kt4mHO
KOMENTARZE 2
Piotr Pazucha
Pozhoga 11.06.2021 godz. 16:15
Rasizm to podstawa nazizmu, który prześladował ludzi ze względu na rasę; cel: lepszy świat.
Marksizm to podstawa komunizmu - ten prześladował ze względu na status społeczny i światopogląd; cel: lepszy świat.
Marksizm to podstawa genderezymu - ten znów prześladuje ze względu na światopogląd; cel: lepszy świat.
Nazizm, komunizm, genderyzm - jedno g...
Michal Zielinski
Norma 11.06.2021 godz. 15:25
Faszyzm też w swojej mentalności namawiał do zwalcznia stada chrześcijańskiego i rządy mniejszości nad resztą demokratyczną. Myślenie podobne tylko symbole kolorowe, dla zmyłki...