NA ANTENIE: W MALYM KINIE (2005)/CZARNO CZARNI
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Dlaczego Czesi mogą, a my nie?

Publikacja: 28.06.2021 g.19:56  Aktualizacja: 28.06.2021 g.20:00
Świat
Reprezentacja Czech awansowała właśnie do ćwierćfinału mistrzostw Europy, czyli osiągnęła coś, o czym my możemy aktualnie tylko pomarzyć. Dlaczego oni mogą, a my nie i dlaczego wcale mnie to nie dziwi? Postanowiłem podzielić się mymi obserwacjami.
boisko piłka nożna - Pixabay
Fot. Pixabay

Sensacja?

Od momentu zakończenia meczu Czechów z Holandią, zewsząd słychać o sensacji, a w najlepszym przypadku o niespodziance. Trudno mi się z tym zgodzić. Holandia wprawdzie gładko przeszła przez fazę grupową, ale nie zapominajmy, jakich mieli przeciwników. Uważam, że Oranje są jedną z bardziej przereklamowanych drużyn w Europie, na dodatek prowadzoną przez kiepskiego trenera, co w bolesny dla nich sposób udowodnili wczoraj Czesi.

Kolejny raz okazało się, że Czesi są wyjątkowo niewygodnym przeciwnikiem dla Holendrów. Nie dość, że mają z nimi ujemny bilans bezpośrednich spotkań, to jeszcze zarobili czerwoną kartkę dla de Ligta. Była to czwarta „czerwień" w historii meczów Oranje na mistrzostwach Europy i wyobraźcie sobie, że wszystkie trafiły im się w meczach z Czechami.

Nasi południowi sąsiedzi nie byli wprawdzie faworytami, ale nie pozostawili żadnych wątpliwości. Kontrolowali mecz już na długo przed decydującą akcją z de Ligtem i nie pozwolili Holendrom na oddanie ani jednego celnego strzału!

Ich grę cechował spokój, pewność siebie. Nawet w najtrudniejszych sytuacjach nie panikowali, nie wykopywali piłki na oślep, tylko na luzie, krótkimi podaniami po ziemi wychodzili z tarapatów. Warto zauważyć, że trener Silhavy przykrył Franka de Boera czapką, pozbawił Holendrów wszelkich atutów.

Czechy są krajem w podobnym stopniu do Polski zasobnym, ale też wielokrotnie od nas mniejszym, mają cztery razy mniej ludności. A jednak gdy my cieszymy się fantastycznym rodzynkiem w osobie Roberta Lewandowskiego, to oni regularnie wypuszczają w świat świetne drużyny i piłkarzy. Gdy skończył się czas generacji Poborskiego, nastała era generacji Nedveda. Wygląda na to, że mamy właśnie do czynienia z kolejnym udanym piłkarskim pokoleniem w Czechach, tym razem skupionym wokół Patrika Schicka.

To jeszcze nie wszystko, spójrzmy na piłkę klubową

Podczas gdy nasze kluby regularnie odpadają w pierwszych rundach eliminacji europejskich rozgrywek, a mistrz Polski przegrywa z „potęgami" rodem z Karabachu czy Luksemburga, kluby czeskie regularnie grają w Lidze Mistrzów i w fazie grupowej Ligi Europy. Gdy my podniecamy się awansem Lecha do fazy grupowej, kluby czeskie grają tam od lat i nie dotyczy to tylko bogatych Slavii i Sparty.

Jak to możliwe?

Odpowiedź jest wbrew wszelkim pozorom prosta i banalna. Praca, praca i jeszcze raz praca, a także stawianie w klubach na rodzimych piłkarzy. To nie jest tak, że w Czechach nie ma obcokrajowców. Są, oczywiście, że są, ale porównanie ich liczby z polską Ekstraklasą powinno dać dużo do myślenia.

Nie mam nic do obcokrajowców, wręcz przeciwnie, ale niech oni wnoszą jakąś jakość. W Czechach młodzi piłkarze grają, a u nas tracą czas i najlepsze lata kariery, siedząc na ławce rezerwowych. Niedawno mieliśmy kliniczny przykład takiej sytuacji w Lechu Poznań. Przecież gdyby nie akcja kibiców, Kuba Moder nie grałby w reprezentacji Polski i w angielskiej Premier League, tylko pewnie nadal byłby rezerwowym na Bułgarskiej, a na boisku męczyłby nas wszystkich Muhar.

Trudno powiedzieć ilu takich Moderów polska piłka straciła w ostatnich latach, ale obawiam się, że wielu. W Czechach to rozumieją i dlatego polska piłka nożna wygląda przy czeskiej jak ubogi krewny...

Krzysztof Spanily

https://www.radiopoznan.fm/n/tsRk7s
KOMENTARZE 1
Piotr Pazucha
Pozhoga 29.06.2021 godz. 14:18
Holandia wcale nie przeszła fazy grupowej gładko: vide mecz z Ukrainą. Patrick Schick strzelił 4 gole - to prawda, ale nie przesadzajmy z z nazywaniem od niego całego pokolenia. W piłce klubowej radzi sobie średnio, w AS Roma to już w ogóle zaliczył porażkę.
Jak to jest, że jak drużyna przegrywa, to zaraz ,,dziennikarze" potępiają wszystko w czambuł, a jak wygrywa, to zachwytom nie ma końca? Kiedy w dziennikarstwie zacznie rządzić Umiar, a ustąpi z tronu jej wysokość Przesada?