O opinię biegłych zabiegał pełnomocnik pokrzywdzonych rodzin. "To, czy oskarżony był pod wpływem alkoholu, będzie miało wpływ na wysokość kary" - mówi adwokat Piotr Bogacz.
Jest to bardzo istotny dowód, który pozwoli zweryfikować postawę oskarżonego w zakresie jego trzeźwości lub też nietrzeźwości, ponieważ jest wiele okoliczności i sygnałów wskazujących na wysokie prawdopodobieństwo, a zdaniem oskarżycieli, wręcz pewność, że mógł pozostawać w stanie nietrzeźwości. Sam oskarżony przekazał te informacje funkcjonariuszom policji, a też mówili o tym medycy
- mówi Piotr Bogacz.
Badanie krwi oskarżonego nie potwierdziło obecności alkoholu, ale przed badaniem lekarze podali mu dożylnie litr płynów. Jest też wątpliwość, czy krew do badań nie została pobrana z tego samego wkłucia.
Do wypadku doszło w 2019 roku w Ryżynie. Jak ustaliła prokuratura, oskarżony jechał za szybko. Na łuku drogi stracił panowanie nad samochodem i po dachowaniu uderzył w drzewo. Samochód się zapalił. Zginęło dwoje młodych ludzi, którzy byli pasażerami auta, trzecia osoba została ciężko ranna.
W procesie apelacyjnym prokurator i pełnomocnik pokrzywdzonych rodzin chcą surowszej kary więzienia dla oskarżonego - zamiast pięciu nawet 10 lat więzienia. Obrońcy uważają natomiast, że wyrok, jaki zapadł w Sądzie Rejonowym, jest zbyt surowy.