Walcząca o fotel prezydenta Poznania Beata Urbańska powoływała się dziś na dane GUS oraz Izby Skarbowej.
"Te dane mówią, że w Poznaniu jest 540 tysięcy osób mieszkających, ale tak naprawdę tych osób jest zdecydowanie więcej - 700 tysięcy" - mówiła Urbańska.
To na czym nam dzisiaj będzie najbardziej zależało, to jest to, żeby pozyskać te osoby, które są w Poznaniu, mieszkają w Poznaniu, korzystają z dobrodziejstw mieszkania w Poznaniu, ale niestety do tej pory miasto nie zdołało ich zachęcić do tego, żeby tu zdecydowały się na płacenie podatków
- mówi kandydatka.
Działacze ugrupowania szacują, że dzięki zachęcaniu tych osób do płacenia podatków w Poznaniu budżet miasta może pozyskać 450 milionów złotych rocznie. Powołują się na przykład innych miast.
"Kraków mistrzowsko przyciąga nowych podatników" - mówił kandydat na radnego, obecny radny Paweł Sowa, który proponuje, by osoby rozliczające PIT w Poznaniu za miesięczna sieciówkę płaciły 99 złotych, a pozostałe osoby 199 złotych. Niższa cena miałaby też dotyczyć mieszkańców podpoznańskich gmin, które mają podpisanie porozumienie z Poznaniem w sprawie organizacji wspólnego transportu zbiorowego.
Kandydaci lewicy chcą też rozwijać system benefitów dla płacących podatki w stolicy Wielkopolski.