Andrzej Babiński zakończył gwałtownie życie w dniu 14 maja 1984 roku na moście Marchlewskiego. To nazwa rodem z PRL-u. Dziś jest to most Królowej Jadwigi. Andrzejowi przyszło żyć w epoce peerelowskiej. To nie był czas dla takich jak on. Czy należał do cierpiętników, jak ujął to Feliks Fornalczyk? Raczej był ofiarą obojętności środowiska literackiego i krytyków. Bo, że był utalentowany, że wrażliwy, że osobny wiedzieli wszyscy, którzy się z nim zetknęli. Za debiutancki tom poezji „Z całej siły" w 1976 roku otrzymał nagrodę Peleryny w konkursie Czerwonej Róży. Za tom ”Znicze” Galeria Nowa uhonorowała go swoim medalem. Takich wyróżnień w konkursach poetyckich przyznano mu więcej. Nie przełożyło się to na poziom jego życia. Żył w strasznej biedzie. Nie przełożyło się też na uznanie, a na tym najbardziej mu zależało.
Wspierał go Edward Stachura, z którym znał się od czasu studiów na KUL-u. Babiński pisał w dzienniku. Nikt nie spieszy z pomocą. Miałem jedynego Edwarda Stachurę. Zadawał pytanie: Czy poezja jest większa od życia? I odpowiadał: W jedynym przypadku; gdy za temat ma dramat ziemi ojczystej lub w liryzmie oddaje miłość do niej. Polska nigdy nie jest większa niż mój gniew na nią, ale tu przez całe życie można szumieć drzewom tak ,że nie zwariować .”
Andrzej Babiński jest bohaterem audycji „Nic nie mieć prócz wierszy”. Nagranie, pełne emocji, powstało na rok przed jego śmiercią. Jest to jedyny zapis głosu poety, człowieka wtedy już pełnego bólu i rozpaczy, ale też słusznej wiary w siłę swoich wierszy .Odszedł w wieku 46 lat.
„Spotkania z kulturą” 9 maja 2021r na naszej antenie.