Dzisiejsze negocjacje w starostwie nie przyniosły porozumienia. Gnieźnieński szpital ma blisko 10 mln zadłużenia na działalności bieżącej i wziął 45 mln zł kredytu na dokończenie rozbudowy, dlatego powiatu nie stać na podwyżki dla ginekologów - mówi starosta Piotr Gruszczyński.
Nie jesteśmy w stanie zrealizować oczekiwań lekarzy w tym zakresie. Jeśli dyrekcja szpitala nie dogada się z lekarzami, to jako czarny scenariusz przewidujemy nie tyle zamknięcie oddziału położniczo-ginekologicznego, co zatrzymanie przyjęć planowych na ginekologię i dalszą pracę oddziału położniczego.
Wypowiedzenia umów o pracę złożyło dziewięciu na dziesięciu ginekologów. Ginekolodzy nie chcieli dziś rozmawiać z mediami. Ich umowy obowiązują jeszcze tylko do końca listopada. Chcą podwyżek, bo jak mówili nam już dwa tygodnie temu, zarabiają najmniej ze wszystkich specjalistów w szpitalu i łatwo znajdą pracę za większe pieniądze w innych placówkach.