Wielowiekowa ceremonia i zwyczaj utajniania papieskiego konklawe zostały jeszcze bardziej zaostrzone w ostatnich latach pontyfikatu Jana Pawła II. W konstytucji apostolskiej Universi Dominici Gregis („O wakacie Stolicy Apostolskiej i wyborze Biskupa Rzymskiego”) z 1996 roku dodano wiele nowych obostrzeń. Zakazany został kontakt ze światem zewnętrznym nie tylko w czasie samego głosowania, ale nawet w Domu św. Marty, gdzie w czasie konklawe mieszkają kardynałowie-elektorzy.
W pokojach nie mają ani radia, ani telewizji, nie wolno im także sięgać do gazet codziennych i czasopism jakiegokolwiek rodzaju. Więcej – nikt nie może się do nich nawet zbliżać.
Dodatkowo przed samym głosowaniem Kaplica i jej otoczenie są dokładnie sprawdzane pod kątem zainstalowania tam potencjalnych urządzeń nagrywających. Watykańskie ptaszki ćwierkają nawet, że w Kaplicy Sykstyńskiej instalowane są również urządzenia zagłuszające i utrudniające działania telefonii komórkowej. To jednak nieoficjalne informacje.
Tajemnica konklawe jest dekretowana przysięgą i obowiązuje wszystkich, nie tylko kardynałów: także duchownych, którzy towarzyszą elektorom, spowiedników, sekretarzy, ceremoniarzy, ale i osoby świeckie – żołnierzy Gwardii Szwajcarskiej, lekarzy, kucharzy, kierowców, obsługę techniczną itd.
Złamanie tajemnicy konklawe to nie przelewki: wiąże się z nią sankcja kary ekskomuniki.
Przede wszystkim 120 uprawnionych do głosowania kardynałów z całego świata, którzy nie ukończyli przed konklawe 80. roku życia. Każdy z nich dysponuje biernym i czynnym prawem wyborczym, co oznacza, że może wybierać i może być wybranym. Wstęp mają także osoby niezbędne do organizacji ceremonii i przebiegu głosowania – ale tylko do czasu.
Przed rozpoczęciem głosowania kardynałowie-elektorzy składają przysięgę, kładąc rękę na Ewangelii. Po niej mistrz papieskich ceremonii wypowiada znamienne słowa: „Extra omnes” – „Wszyscy na zewnątrz”. Po tym w Kaplicy zostają już tylko elektorzy.
Przebieg samego głosowania jest ściśle uregulowany. Przede wszystkim niepodważalna jest zasada tajności oddawania głosów. Do czasów Jana Pawła II bywały konklawe, podczas których wybór papieża dokonywał się poprzez aklamację albo kompromis. We wspomnianej konstytucji z 1996 roku wyraźnie zaznaczono, że jedyną dopuszczalną formą wyboru jest tajne głosowanie.
Każdy elektor oddaje swój głos osobiście. Jedyne odstępstwo uczyniono dla chorych kardynałów, którzy mogą uczynić to w Domu Świętej Marty. W takiej sytuacji ich głosy dostarcza do Kaplicy w zamkniętej skrzynce jeden z wyznaczonych do tej roli tzw. kardynałów infirmerii.
Na karcie do głosowania znajduje się napis: Eligo in summum pontifice – „Wybieram na najwyższego papieża”. Pod nim elektor wpisuje imię wskazanego przez siebie kandydata. Powinien to zrobić wyraźnym, na ile to możliwe nierozpoznawalnym charakterem pisma. Kardynałowie przed wrzuceniem kartki do urny wypowiadają słowa przysięgi:
“Powołuję świadka Chrystusa Pana, który mnie osądzi, że mój głos jest oddany na tego, który według woli Bożej, powinien być moim zdaniem wybrany.”
Głosy są liczone przez skrutatorów – trzech kardynałów wybranych w drodze losowania. Wynik głosowania dodatkowo sprawdzają i potwierdzają kolejni trzej rewidenci.
Pierwszego dnia konklawe odbywa się tylko jedno głosowanie. Jeśli nie przyniesie ono rezultatu, w kolejnych dniach kardynałowie oddają głosy czterokrotnie: dwa razy rano i dwa razy po południu. Po każdym głosowaniu kartki i wszelkie notatki są skrupulatnie palone. Dodaje się do nich wilgotną słomę – wtedy dym z komina Kaplicy Sykstyńskiej jest czarny.
Kardynałowie głosują aż do skutku. Do wyboru nowego papieża potrzeba 2/3 głosów. W tej chwili to około 90 wskazań. Jeżeli konklawe trwa 7 dni i nie przynosi rozstrzygnięcia, zarządza się jednodniową przerwę na modlitwę.
Gdyby nie udało się wybrać papieża w ciągu 34 głosowań, dalsza procedura – zgodnie z decyzją Jana Pawła II z 1996 roku – ograniczona zostaje do dwóch kandydatów, którzy uzyskali największą liczbę głosów w ostatnim głosowaniu.
Ten kto zdobędzie 2/3 głosów elektorów, otrzymuje zwyczajowe pytanie:
„Czy przyjmujesz twój kanoniczny wybór na biskupa rzymskiego?”
Jeśli odpowie „Tak”, wówczas pada drugie pytanie: „Jakie imię przyjmujesz?”
Wybór nowego papieża tradycyjnie oznajmiany jest przez biały dym (w tym przypadku słoma jest sucha i z dodatkiem jasnych barwników) oraz bicie wszystkich dzwonów w Watykanie.
Wcześniej jednak nowy następca św. Piotra przygotowuje się do pierwszego publicznego wystąpienia w tzw. Pokoju Łez. Tam oswaja się z brzemieniem decyzji elektorów, przebiera w papieskie szaty i przyjmuje przysięgę od kardynałów.
I dopiero potem – z balkonu Bazyliki św. Piotra – pada słynne:
„Habemus Papam!” – „Ogłaszam wam wielką radość. Mamy papieża!”