20-latki, która razem z nim była w mieszkaniu na poznańskim Grunwaldzie, nie udało się uratować. Okoliczności tragedii wyjaśnia policja. Niewykluczone, że już jutro będzie mogła przesłuchać mężczyznę - mówi dr Eryk Matuszkiewicz ze Szpitala imienia Raszei.
Stan pacjenta jest stabilny, poprawia się. Nadal jest nieprzytomny, ale reaguje na głos, otwiera oczy, wodzi wzrokiem tak, że można powiedzieć, że stan ogólny powoli, ale się poprawia. Dziś jeszcze nie będzie mógł być przesłuchany przez policjantów, ale jutro czy najdalej pojutrze będzie to już zdecydowanie bardziej możliwe.
Badania potwierdziły, że 21-latek zażył środki odurzające, które wyłączają świadomość i spowalniają oddychanie. Na razie nie wiadomo, czy były to leki czy nowy rodzaj dopalaczy.
Policjanci weszli do mieszkania na Grunwaldzie, bo zawiadomił ich kolega 21-latka. Powiedział, że nie może nawiązać z nim kontaktu. W mieszkaniu nikt nie otwierał, dlatego policjanci wyważyli drzwi. Znaleźli ciało dziewczyny i nieprzytomnego chłopaka.