Podczas obrad radna Ewa Jemielity z Prawa i Sprawiedliwości przedstawiła część wniosków ze swojej kontroli w ogrodzie. Mówiła między innymi o skażonym sianie. Z mównicy zwróciła się także do zebranych pracowników.
Dlaczego państwo nie protestowali za czasów pani Zgrabczyńskiej, bo jest cały czas taki zarzut, że wtedy było źle?
- pytała radna.
Bo byśmy byli zwolnieni
- odpowiedział jeden z pracowników.
Państwa nieobecność w ogrodzie zoologicznym jest usprawiedliwiona, że dzisiaj mogli tutaj przyjść, czy jest to jakieś wyjście służbowe?
- dopytywała radna.
Dyrektor ogrodu Piotr Przyłucki przekonywał, że radna nie prowadziła kontroli, a jej wizyty nazwał dziś niezapowiedzianymi najściami.
"Jesteśmy w stanie wojny o ogród zoologiczny" - stwierdził Piotr Przyłucki i wymienił nazwisko swojej poprzedniczki.
Pani Zgrabczyńska rozpętała piekło, wykorzystuje do tego osoby, które właściwie tutaj dzisiaj poznaliśmy i próbuje pokazać nam, że potrafi prowadzić ogród z tylnego siedzenia. Tak być nie może
- mówił dyrektor zoo.
RP: Pani Zgrabczyńska steruje panią radną Jemielity?
PP: Mam takie głębokie przeświadczenie.
RP: A ma pan jakieś dowody?
PP: Mam takie głębokie przeświadczenie
- powiedział w rozmowie z reporterem Radia Poznań Piotr Przyłucki.
Podczas sesji radny Przemysław Plewiński z Polski 2050 przekonywał, że radna Prawa i Sprawiedliwości pomyliła role.
Pani nie jest ani prokuratorem, ani oskarżycielem, ani sądem
- stwierdził w swoim oświadczeniu.
Radna Ewa Jemielity podczas swojej kontroli w zoo chciała wyjaśnić między innymi sprawę śmierci słonicy Kingi. Dziś podczas przedstawiania wyników skupiła się na problemach z jakością siana, którym są karmione zwierzęta.
Poprzednia dyrektor została zwolniona po tym, jak usłyszała zarzuty działania na szkodę miasta.