Z armią Andersa przeszedł cały szlak bojowy. Jak słyszał pieśń "Czerwone maki na Monte Cassino" to zalewał się łzami - mówiła podczas uroczystości córka Wojciecha Woźnickiego Halina Bartczak.
Kiedy po II wojnie zagrano piosenkę "Czerwone maki na Monte Cassino" to się łzami zalewał, bardzo to przeżywał. W 1939 roku poszedł na wojnę. Walczył z sowietami pod Lwowem. Trafił na dwa lata do niewoli. Tych dwóch lat nigdy nie udokumentowano. Na szczęście jako podoficer nie trafił do Katynia, choć przychodzili do domu po niego, aby aresztować i wywieźć do Katynia. Trafił z niewoli do Armii Andersa, z którą przeszedł cały szlak bojowy, także był pod Monte Cassino
- mówi Halina Bartczak.
Wojciech Woźnicki w 1947 roku wrócił do Polski, gdzie spotykał się z represjami. W latach 50. podjął pracę w Zakładzie Stolarki Budowlanej w Gnieźnie jako urzędnik.
Za swoją działalność został odznaczony: Brązowym Krzyżem Zasługi z Mieczami, Krzyżem Walecznych, Krzyżem Pamiątkowym Monte Cassino, Gwiazdą Italii, Medalem Wojny 1939-1945, Medalem Obrony oraz Odznaką Pamiątkową 33. Dywizjonu Artylerii Lekkiej.