Zbiornik jest coraz mniej napowietrzany z powodu braków pieniędzy w budżecie Spółki Wodnej Ochrony Wód Jeziora Kierskiego. Powołana 35 lat temu utrzymuje się ze składek członków i pobliskich gmin. "Ich kwoty są takie jak w latach dwutysięcznych" - przyznaje kierownik biura spółki, Stanisław Smura.
Nie jesteśmy w stanie prowadzić eksploatacji urządzeń napowietrzających, czyli aeratorów, które mamy zainstalowane w jeziorze Kierskim. Kiedyś były przeważnie włączane od 1 czerwca do końca października. Natomiast w ubiegłym i tym roku pracują po trzy miesiące
- mówi Stanisław Smura.
Ceny prądu wzrosły w zeszłym roku o 70 procent
- tłumaczy Stanisław Smura.
Do 2015 roku działalność spółki dofinansowywało miasto Poznań. Kwoty sięgały od 20 do 60 tysięcy złotych. "To efekt kontroli NIK w urzędzie" - przyznaje wicedyrektor Wydziału Działalności Gospodarczej i Rolnictwa, Gerard Hajgelman.
W 2014 roku wydział miał kontrolę Najwyższej Izby Kontroli. W zaleceniach wskazała, że Urząd Miasta Poznania, za pośrednictwem ówczesnego Wydziału Ochrony Środowiska, nie powinien dofinansowywać spółki od jeziora Kierskiego
- mówi Gerard Hajgelman.
Z naszych informacji wynika, że chodziło o formę prawną spółki, która nie była organizacją pozarządową. Miasto nie podjęło próby dotowania jej działalności inną drogą. Składki członkowskie płacą jednostki miejskie takie jak POSiR czy ZDM. To kwoty od jednego do kilku tysięcy. Najwyższą składkę - 170 tysięcy złotych - wpłaca Tarnowo Podgórne.
Przedstawiciele spółki przekonują, że nawet powrót dawnych kwot dofinansowania przez miasto - nie wystarczy. Zarząd planuje naprawę starych urządzeń napowietrzających oraz rozważa zmianę metody
rekultywacji jeziora.