NA ANTENIE: WEZ MNIE W RAMIONA/BANK
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Zespół The Pretenders w tonacji refleksji - recenzja Ryszarda Glogera

Publikacja: 24.11.2023 g.13:01  Aktualizacja: 24.11.2023 g.08:49 Ryszard Gloger
Poznań
Mija właśnie 45 lat od momentu pojawienia się na rynku muzycznym zespołu The Pretenders. Kapela zwróciła uwagę odbiorców z kilku powodów. Wkręciła się na angielską scenę opanowaną przez dziesiątki grup punkowych i mniej radykalnych, za to bardziej muzycznie ułożonych, formacji nowofalowych.
The Pretenders „Relentless” - okładka płyty
Fot. okładka płyty

Muzycy The Pretenders wprowadzili na listy przebojów piosenki „Stop Your Snobbing”, „Kid” i „Brass In The Pocket”. Debiutancki album zespołu „Pretenders” z 1978 roku dotarł na szczyt listy bestsellerów w Wielkiej Brytanii. Echo tych sukcesów odbiło się także po drugiej stronie Atlantyku.

Muzyka The Pretenders była inteligentną kombinacją punkowej agresywności z nowofalowym szacunkiem dla melodii. Robiło wrażenie zadziorne brzmienie nagrań zespołu, lecz bez ostentacyjnej przesady. Liderką kapeli była wokalistka i gitarzystka Chrissie Hynde. Ku zaskoczeniu wielu fanów, nie była rodowitą Brytyjką. Pochodziła z amerykańskiego miasta Acron w stanie Ohio. Od wczesnych lat zafascynowana rockiem, ruchem hippisowskim i subkulturowymi ideami, przybyła na początku lat 70. do Europy i tu krążyła między Francją i Wielka Brytanią. Zanim urodził się zespół The Pretenders, Chrissie Hynde przez jakiś czas była dziennikarką, piszącą dla tygodnika New Musical Express. Po latach swoje publikacje nazwała „nonsensownymi tyradami”. Tak czy inaczej Chrissie Hynde zapuściła korzenie w środowisku muzycznym do tego stopnia, że związała się z liderem zespołu The Kinks Ray’em Davisem, a nieco później z wokalistą grupy Simple Minds, Jimem Kerrem.

Losy zespołu The Pretenders przebiegały sinusoidalnie, jednak zawsze po spadku formy, grupa wracała do łask za sprawą bardzo udanych płyt „Learning To Crawl”, „Viva El Amor”, „Break Up The Concrete” czy „Alone”. Skład zespołu się zmieniał, muzycy odchodzili często w tragicznych okolicznościach. Przez te wszystkie lata filarem The Pretenders pozostawała Chrissie Hynde. Jej głos stał się bardzo rozpoznawalny, bez względu na to czy śpiewała ostre numery rockowe czy łagodne piosenki. Artystka wielokrotnie zaciekawiła fanów solowymi projektami w rodzaju albumów „Stockholm” czy „Standing In The Doorway: Chrissie Hynde Sings Bob Dylan”. Nagrała również piosenkę w duecie z Frankiem Sinatrą i spróbowała swoich sił w filmie. Jednak niezmiennie czuła się odpowiedzialna za markę The Pretenders i z nią wiązała zawsze największe nadzieje.

Nowa płyta „Relentless” jest 12-tą pozycją w dyskografii The Pretenders, a sama Chrissie Hynde jako jedyna łączy na tym wydawnictwie historię zespołu od początku do chwili obecnej. Piosenki zebrane na płycie w liczbie 12, napisali Chrissie Hynde i gitarzysta James Walbourne.

Gitary o mocnym przesterowanym brzmieniu otwierają płytę. Dalej gitary najczęściej przebijają się na pierwszy plan, podczas słuchania około 50 minut muzyki i jest to zapewne świadomy zabieg producenta krążka Davida Wrencha. Na szczęście barwy gitarowe są zróżnicowane, od drażliwych, szorstkich tonów po lżejsze i milsze dla ucha. Tych ostatnich jest zdecydowanie więcej, bo płyta wprowadza spokojny, a nawet czasem intymny nastrój. W melodyjnej piosence „A Love” gitary dziwnie kojarzą się z dobrze znanymi nagraniami polskich kapel z lat 80-tych Maanamu i Lady Pank. To osadzenie w estetyce z przeszłości jeszcze bardziej przekonuje, że chodziło właśnie o przywołanie tradycyjnego charakteru The Pretenders, zespołu który nie przejawia chęci ścigania się ze współczesnymi grupami rocka.

Do nagrań wprowadzono całkiem sporo instrumentów klawiszowych, organy, mellotron, fortepian elektryczny. Jednak nie są one wyraźnie wyeksponowane. Może wyjątkiem jest utwór „The Promise Of Love”, smutna ballada z odrobiną patetyzmu, który nadają fortepian i organy. Na całej płycie jest dużo ładnych, czasem wręcz czarujących piosenek jak „The Copa”, „Merry Widow”, urocza „Look Away” i melancholijna „Your House Is On Fire”. W utworze „Losing My Sense Of Taste” Chrissie Hynde zwierza się: „Muszę przejść przez tę metamorfozę / To przedstarcza demencja lub coś w rodzaju psychozy / Nawet nie obchodzi mnie rock and roll”.

Poszczególnym piosenkom nie nadano wyszukanej formy, aranżacje instrumentalne są proste i naturalne. Bogatsze faktury dźwiękowe słychać w drugiej części płyty w utworze „Just Let It Go”, gdzie także James Walbourne pozwala sobie na długie partie solowe. W zamykającym płytę utworze „I Think About You Daily” elegijny charakter nadają długa fraza melodyczna oraz sekcja smyczków napisana przez Jonny’ego Greenwooda z zespołu Radiohead. Właściwie jedynie piosenki „Let The Sun Come In” i jeszcze bardziej „Vainglorious” odwołują się do punkowego rodowodu The Pretenders.

W całości „Relentless” to płyta Chrissie Hynde, bardzo osobista, kobieca i momentami wzruszająca. Gwiazda kobiecego rocka kolejny raz okazała się bardzo dojrzałą autorką piosenek, które zebrane razem, dobrze świadczą o jej znakomitej formie.

https://www.radiopoznan.fm/n/oKsUhN
KOMENTARZE 0