"Takie zajęcia pogłębiają wrażliwość dzieci do osób, które są innego pochodzenia" – mówił Mariusz Wiśniewski.
Dzisiaj jednym z problemów jest kwestia ubóstwa i często dyskryminowania dzieci z tego powodu, że chodzi w takim, a nie innym ubraniu do szkoły, czy nie ma takiego, a nie innego zegarka. To są kwestie oczywiście szacunku do drugiego człowieka ze względu na pochodzenie, kolor skóry, orientację, poglądy – na wszelakie rzeczy. To, co jest realizowane w naszych placówkach oświatowych już od dwóch lat, przez naszych nauczycieli, a nie przez organizacje zewnętrzne, uczy moim zdaniem tej wrażliwości.
"W tych zajęciach nie ma niczego złego" – dodaje wiceprezydent Wiśniewski.
Radny PiS Krzysztof Rosenkiewicz zwrócił uwagę, że problemy np. dotyczące tolerancji biorą się nie tylko ze środowiska szkolnego i relacji z innymi uczniami, co w jego ocenie warto wziąć pod uwagę przy organizacji zajęć antydyskryminacyjnych.
Problemy młodzieży biorą się także z relacji w domu czy grupy rówieśniczej - lub biorą się z powodu braku tej grupy bądź jakiegoś wykluczania i także z mediów. Myślę, że zajęciami w szkole należy odnosić się do różnych sytuacji, niekoniecznie występujących na gruncie szkoły i edukować tam, gdzie tej edukacji brak. Bacznie obserwuję tematykę tych zajęć – większość z nich mógłbym polecić synowi, gdyby był w tym wieku.
Zajęcia antydyskryminacyjne w poznańskich szkołach są prowadzone od stycznia 2018 roku. Są dobrowolne, mają charakter dodatkowy.
W obecnej sytuacji w Polsce jedyne rozwiązanie to całkowity zakaz wchodzenia do szkół z jakimikolwiek treściami nie zawartymi wprost w podstawie programowej jednego z przedmiotów, pod rygorem natychmiastowego zwolnienia nauczyciela z pracy z dożywotnim zakazem wykonywania tego zawodu. Zakaz na poziomie ustawowym, wręcz konstytucyjnym- inaczej jaśkowiaki wypiorą mózgi dzieciom, a rodzice nawet się nie zorientują kiedy.