Na miejsce wezwano straż miejską, która miała uniemożliwić zwierzęciu ucieczkę. Funkcjonariusze czekali na przedstawiciela firmy, która zajmuje się odstrzałem dzików. - Strażnicy relacjonują, że zwierzę zachowywało się dziwnie - mówi burmistrz Puszczykowa Andrzej Balcerek.
- Zauważyli, że ten dzik nie uciekał, kręcił się jak gdyby dookoła własnej osi. Cały czas byli w kontakcie telefonicznym z panem Szymczakiem, z którym mamy umowę na odstrzał. Prosił, żeby zablokować tego dzika, żeby on nie uciekł. Zwierzę uszło kilka kroków i wtedy pan Szymczak podszedł i go odstrzelił - mówi burmistrz.
Pan Szymon, który był świadkiem zdarzenia, oburza się na takie zachowanie mężczyzny. Uważa, że dzik nie był agresywny. Zwraca też uwagę na to, że strzał został oddany blisko zabudowań, w momencie kiedy w odległości kilku, kilkunastu metrów byli ludzie.
Odstrzał nastąpił na podstawie decyzji ze starostwa powiatowego w Poznaniu. W dokumencie jest zapis, że strzały można oddać w odległości minimum stu metrów od zabudowań. Urzędnicy zapowiadają, że dokładnie zbadają dokumentację, którą wkrótce powinni w tej sprawie otrzymać od osoby dokonującej odstrzału.
Pies szczekał na złodzieja całą noc się trudził.
Nazajutrz go obili, bo pana obudził.
Spał smacznie drugiej nocy, złodzieja nie czekał.
Ten dom skradł, psa obili za to że nie szczekał.