Przyszła ciemnoskóra kobieta z Afryki, osoba głuchoniewidoma czy mężczyzna, który był bezdomny. W sumie 10 osób wzięło na siebie rolę żywych książek.
- Każdy mógł po nie sięgnąć i posłuchać historii, które nie zawsze wiązały się z negatywnymi wydarzeniami. Żywa biblioteka wymyśloną przez Duńczyków w latach 80., metodą w edukacji antydyskryminacyjnej, która pozwala na spotkanie. Ludzie wcielają się w rolę książki, wymyślając tytuł i swoją opowieść, na podstawie której opowiadają o swoim doświadczeniu. Zazwyczaj książkami są osoby, które są przedstawicielami pewnych grup społecznych, być może jakiś naglących problemów społecznych - mówi Urszula Kisiel-Grzanka ze Stowarzyszenia Centrum Inicjatyw Młodzieżowych "Horyzonty".
Organizatorzy nie spodziewali się tak dużego zainteresowania projektem. Tylko w pierwszych dwóch godzinach akcji z "żywymi książkami" chciało się spotkać około stu osób. Dlatego organizatorzy już myślą o kolejnych takich spotkaniach.